Patrzę sobie na te moje zdjęcia i myślę: „Wszystko już było”. Było, było, będzie jeszcze wiele razy. W końcu żyjemy w czasach postpostpostmodernizmu i kleimy z już znanego. Wcale nie oznacza to, że nasze jest gorsze, że się powtarza. Jest podobne, ale inne. Musi być do czegoś podobne, bo w końcu najbardziej lubimy te piosenki, które znamy. Lubimy też przypominać sobie stare smaki. Ot, na przykład taka ZUPA TAJSKA. Nie było jej chyba pół roku, albo dłużej. A dziś jest. Z krewetkami. Na specjalne zamówienie dla Marcina Tusińskiego.
Jeśli ktoś woli tradycyjną (w naszym rozumieniu) zupę, mamy dla niego toskańską pomidorową, czyli Biedaka.
Jako danie główne występuje dziś quesedillas z wędzoną szynką, serem, grillowaną cukinią, sosem z wędzona papryką i dodakiem sałaty.
Do tarty dodałam synię hokkaido, ser kozi i pomidory.
Na dziale ze słodyczami króluje ciasto marchewkowe, a za giermków służy mu kanadyjska gwardia.