Czasami pytacie mnie co będzie jutro, pojutrze, w końcu tygodnia. Niechętnie udzielam takich odpowiedzi, a względy już wyłuszczam na przykładzie curry, o którym napisałam że będzie dziś.
Nie jestem w stanie z całkowitą pewnością stwierdzić czy to co zaplanowałam na jutro rzeczywiście jutro ugotuję. Bo a to towaru nie dowiozą, a to przywiozą nie taki, a to pracownik zachoruje i trzeba zmieniać danie na takie, które łatwiej się wydaje we dwójkę. Powodów jest sporo. Pytacie też, dlaczego w piątek nie ma ryb. Po pierwsze i najważniejsze świeże ryby i ich sprawianie to olbrzymia żmudna, mokra robota na restaurację i więcej ludzi. Po drugie trzeba piec oddzielnie każdą porcję i sprawdzać czy już gotowa. A panierowany mintaj czy panga to odległa od naszej galaktyka, że już nie wspomnę o konieczności smażenia w śmierdzącej fryturze. Wtedy pewnie wielu z Was cichcem by mówiło, że kiedyś było tu fajnie, a teraz strasznie śmierdzi tłuszczem i nie da się wysiedzieć. Dlatego pozostajemy przy swojej polityce, która jak na razie sie sprawdza.
Co do curry, co miało być dziś, dziś będzie CHILI CON CARNE, czyli mielona wołowina i mnóstwo innych dodatków – fasola, papryka, czerwone wino, cytryny, seler naciowy, oregano itd. Do tego pszenna tortilla razowa.
Na pierwsze danie jest zupa z młodej kapusty, pesto, ryżu arborio i świeżych pomidorów,posypana serem grana.
Tarta wytrawna jest z cukinią, dynią i owczym serem.
Na słodko zostały jeszcze cztery kawalki sbriciolaty z truskawkami, i jest cała blaszka kruchego ciasta z porzeczkami, z dodatkiem pomarańczy.