Byłam wczoraj na pożegnaniu kumpla, który w piątek wyjeżdza do UK zasilić pracujace rzesze tamtejszych rodaków. Kumpel stał za barem wiele lat i jest juz tym zmęczony. Trudno się dziwić doprawdy – nocny tryb życia przestaje smakować z wiekiem.
Kumpel ze swoim przyjacielem stali wcześniej za barem w innej knajpie. I tam ich znajome towarzystwo raz czy dwa razy w tygodniu łoiło w pokera. Zawsze w te same dni, zawsze skupieni, w większości faceci. Potem przestałam tam chodzić, bo barmani przenieśli się do innej knajpy. No i teraz po kilku latach weszłam do tej nowej ze znanym składem, patrzę, a tam to samo towarzystwo łoi w pokera. Troche się postarzeli, skład się lekko przetasował, ale trzon pozostał ten sam. Nastąpił także progres, bo grali już przy profesjonalnym stole pokerowym. Idą za swoimi ludźmi, którzy najpierw opanowują knajpę, a potem stwarzają im pokerowe warunki. Bardzo mi się podoba ta symbioza.
U nas wprawdzie nie ma takich zbytków jak pokerowe stoły, chociaż ja jestem starą karciarą (nie poker a 3-5-8), ale przynajmniej można coś ciekawego zjeść.
Dziś możecie zjeść krem z buraków z jogurtem.
Na główne jest grillowana kukurydziana polenta z pieczonymi warzywami, sosem z gorgonzoli i masłem ziołowym.
Tarta wytrawna jest albo z cukinią, fetą i pomidorkami, albo z pikantnym salami, pesto, fetą i oliwkami.
Na słodko jest wybór – albo tarta z brzoskwiniami i kremem waniliowym, albo tarta pomarańczowo-śmietankowa.