3 października 2016

  
Nie mogłam z rana uruchomić muzyki. Myślałam, że to przez urządzenie, które ma już pięć lat, a w świecie tabletów to jak siedemdziesiąt. Producent by chciał, żebym wymieniała go co dwa lata i buliła astronomiczne sumy, ale nie jestem zwolenniczką rozwoju gospodarki przez ciągłe kupowanie ciągle produkowanych rzeczy (ciekawe kiedy ten model się rozpadnie, bo rysy już widać). Raczej zaniosę do krawca, do szewca, albo mąż porozkręca i poskręca. W każdym razie powinno grać, a nie grało. Po chwili odkryłam, że to nasza kotka sabotuje nas z domu. Brzmi absurdalnie, ale już wyjaśniam. W domu mamy mini-komputer na biurku. Gdy jest włączony, szumi i grzeje. A co to oznacza dla kotki? ZAPIECEK. Więc Stara (bo takie jej imię) skacze sobie po klawiaturze, żeby go wybudzić ze spania i grzać się bezwstydnie na zapiecku. Dziś uruchomiwszy komputer, uruchomiła także muzykę, która w Spotify może być odtwarzana tylko z jednego urządzenia. Może to jej forma na #czarnyprotest ? W końcu takie ma umaszczenie.
My też umaszczenie mamy czarne z racji strojów pracowniczych. Oczywiście przyszłam do pracy, bo nie idąc zaszkodziłabym pracodawcy, czyli sama sobie.
Ale jesli ktoś nie idzie ze względu na #czarnyprotest ,
niech przyjdzie do nas – dostanie DWADZIEŚCIA PROCENT ZNIŻKI.
Już informuję, na co ta potencjalna zniżka:
– na minestrone, czyli włoską zupę warzywną
– na tagine z kurczaka z kaszą bulgur, nerkowcami i kolendrą
– na tartę wytrawną z burakami, kozim serem dojrzewającym i orzechami laskowymi w miodzie
– na blondie, czyli ciasto z kawałkami białej czekolady, prażoną mieszanką orzechów i migdałów i polewą z fistaszków z dodatkiem ekstraktu z wanili.