Jeśli ktoś z Was prowadzi tzw. fanpejdże na tym portalu, na pewno dostrzega nieustanną zachętę od Cukierberga, żeby przebywać na Fejsbuku częściej, dłużej, więcej. Co i raz wyświetlają mi się komunikaty w stylu „bardzo sprawnie odpowiada na wiadomości” (to bezosobowe coś, czyli ja), albo „odpowiadaj szybciej na wiadomości, a dostaniesz odznakę jakąś tam”. Ignoruję te zachęty. Już widzę jak rzucam wszystko, wpatruję się w ekran, czekam na wiadomości, żeby poprawić swój rekord odpowiadania o setne sekundy i zdobyć upragnioną odznakę. Zresztą odznaka jest wirtualna, więc phi! Nawet na ścianie jej powiesić nie mogę, zeby w glorii opowiadać gościom, jak to bohatersko o nią walczyłam. Najlepsza byłaby jednak w formie epoletu lub orderu, przypinanego na piersi przez dowódcę. Raz w roku Cukierman przyjeżdżałby w świetle jupiterów i dekorował mi pierś. Potem uściski dłoni i leady we wszystkich portalach.
Ale skoro gardzę, to nie dla psa kiełbasa, nie dla prosiąt miód. A kiedy już przeskoczyłam do spożywki, to pora na jadłospis:
– włoska warzywna zupa minestrone (cukinia, ziemniaki, fasolka szparagowa, marchewka, seler)
– azjatycki makaron z jajkiem sadzonym, marchewką, sosem sojowym, kapustą pekińską i dymką (W WERSJI NA BOGATO WYSTEPUJE Z KREWETKAMI)
– tarta wytrawna z dynią piżmową, oliwkami, pomidorkami i fetą
– brownie z sosem karmelowym