Stali obserwatorzy i konsumenci naszych wyrobów mogą się domyślić że skoro fotografię zalały dziś rzesze nerkowców, oznaczać to może jedno – TAGINE. Nie inaczej – dziś ta marokańska potrawa odgrywa rolę głównego dania w przedstawieniu pod tytułem „Lunch”. Ciekawe dlaczego fasolę nazywamy fasolą, a nie z angielska fasolą nerkową, a orzechy cashew ochrzciliśmy nerkowcami. Oba mają nerkoidalne kształty, więc to pewnie kwestia przypadku. Etymologia zawsze była dziedziną bardzo mnie interesującą i częstokroć zastanawiam się, skąd nazwy rzeczy i sprawdzam to sobie. Jedna z fajniejszych nazw to włoska nazwa balonu. Takiego balonu pasażerskiego na gaz. Nazywa się „mongolfiera” – oczywiscie od braci Montgolfier, którzy jako pierwsi w historii dokonali udanego przelotu balonem. Ileż to ja bym mogŁa sie rozpisywać na te tematy. Ale sie nie rozpiszę, bo trzeba pokroić brownie i polać sosem karmelowym. Trochę jadłospisu już Wam zdradziłam, więc pora na to, żeby wszystko usystematyzować.
Oto dzisiejsze propozycje:
– krem z pieczonych warzyw
– krem z dyni z mleczkiem kokosowym i całą resztą
– tagine z kurczaka z suszonymi morelami, miodem, przechami nerkowca i świeżą kolendrą, podawany z kaszą bulgur
– tarta z duszonymi w białym winie porami, ricottą, fetą, pestkami słonecznika i tymiankiem
– brownie czekoladowe z sosem karmelowym.