Dziś jest dzień, który w zeszłym roku rozpoczął czarną serię artystycznych pożegnań. Jak pamiętacie, bardzo przeżyłam odejście Davida Bowie i trudno mi się było po nim pozbierać. Zresztą dopiero w okolicach letnich miesięcy byłam w stanie wysłuchać „I can’n give anything away” bez popadania w egzaltację i zaszklonych oczu.
Dlatego dziś słuchamy sobie Davida z nowiutkiej playlisty, którą Spotify przygotował dla wszystkich jego fanów. Ja przynajmniej będę miała pretekst żeby puszczać Jego muzykę cały dzień. Jeszcze nie wiem co na to Pan Tomasz, który dziwnym zrządzeniem losu prawie zawsze trafia na jakiś kawałek Bowiego, gdy do nas przychodzi (a przychodzi dwa razy). Jest to tak nieprawdopodobnie oczywiste, że już dawno stało się tematem naszych żartów. Atakuje go nawet Bowie ukryty, bo czasem lecą jego brazylijskie covery ze ścieżki dźwiękowej filmu „Live aquatic with Steve Zissou”. Podejrzewałam swego czasu, że Pan Tomasz dysponuje jakąś tajną aplikacją wywołującą Bowiego z mojej playlisty. Zaprzeczył, więc ciągle pozostaje to zagadką.
Na dwunastą miesięcznicę przygotowałam następujące dania:
– krem z pieczonej cebuli z grzankami
– chili con carne w wersji na bogato podawane z tortillą i szczypiorkiem
– tarta z dynią, pomidorkami i serem grana padano
– tarta z porchettą, pieczoną papryką, oliwkami i serem dobbiaco
– ciasto marchewkowe z prażonymi orzechami i kremem waniliowym