Spędziłam wczoraj godzinę zajmując się Dzieckiem płci żeńskiej, prawie pięcioletnim. Nie byłam zbyt oryginalna – wykorzystałam tę godzinę zaprowadzając je najpierw na lody a potem na nieśmiertelny placyk. Nie jestem posiadaczką potomstwa, ale jako byłe dziecko z wielodzietnej rodziny, drugie w kolejności, nazajmowałam sie trochę siostrami. Oczywiście traktowałam to wtedy jako dopust opatrzności, zło konieczne oraz zamach na wolność. Zwłaszcza że młodsze dziewczyny bardzo chciały dostać się do naszego świata i próbowały rozlicznych sposobów żeby nam uprzykrzyć życie. Kto nie miał trójki, czwórki rodzenstwa ten nie wie.
Jako osobę dość samolubną najbardziej denerwowało mnie, że każdą czekoladę trzeba było sprawiedliwie dzielić i zostawał mi do zjedzenia mały kawałek. Dlatego jeśli tylko miałam jakąś resztę z zakupów, o którą mama zapomniała się upomnieć (kto by tam sam oddawał) od razu kupowałam czekoladę, którą zjadałam w całości w ukryciu – żeby mieć całą dla siebie. Były to jednak rzadkie sytuacje. Reasumując – dobrze że wzmożona ilość sióstr procentuje w dorosłym życiu i że człowiek ma świadomość, że było warto się tą czekoladą dzielić.
Z Wami też się podzielimy dziś czekoladą, która występuje w składzie blondie. A także resztą naszej dzisiejszej oferty, która jest dość bogata. Oto ona:
– krem z ciecierzycy i pomidorów
– krem z buraków z jogurtem
– chili con carne podawane z grillowaną tortillą, odrobiną śmietany i dymką
– lasagne z grillowaną cukinią, grillowanym boczkiem i oliwą truflową
– tarta z pieczoną dynią, pomidorkami, serem feta i tymiankiem
– blondie – ciasto biszkoptowe z kawałkami białej czekolady i prażonych orzechów, z kremem z masla orzechowego na wierzchu.