W naszej niespełna trzyletniej historii przewinęło się tutaj mnóstwo osób. Wielu z nich już nie widujemy, bo albo zmienili pracę, albo praca zmieniła ich, albo się przeprowadzili, albo skończyli studia (tudzież aplikacje). Z niektórymi wytworzyły się prawdziwe więzi i bardzo żałuję że już do nas nie wpadają. Ale i też klimat na wytwarzanie więzi był bardziej sprzyjający, bo na początku przychodziła połowa liczby ludzi, którzy wpadają obecnie. Kiedy czasu było wiele, można sobie było czesto pokonwersować – teraz to możliwe tylko rano albo w okolicach 16.00.
To mi przypomniało pewnego naszego klienta, którego bardzo lubiłam, a który zwykł zamawiać telefonicznie i zjawiać sie po odbiór w określonym czasie. A że głos ma dość wysoki, zawsze traktowałam go jak kobietę: ” Zapraszam Panią po odbiór za 10 minut” itp. Zawsze gdy przychodził, było mi trochę głupio, ale on najwyraźniej był przyzwyczajony do tych faux pas. Dlatego kiedyś wpadłam na pomysł, żeby zapisać jego numer w telefonie. Wiecie jak? Pan. Żeby było wiadomo. Pana, oraz innych Nieobecnych pozdrawiam i na fali jakże niepiątkowej nostalgii słuchamy dziś Live Aid. Przewiniemy tylko Amazing Grace w wykonaniu Joan Baez, bo za dużo tam patosu, a my jednak od patosu wolimy sarkazm oraz czarny humor, odrobina nostalgii też czasem się wkradnie (żeby się trochę przed Wami uczłowieczyć).
Uczłwoieczona nad miarę przechodzę już do clou. Oto ono:
– zupa kukurydziana z mleczkiem kokosowym i trawą cytrynową
– kuskus z warzywami (brokuły, żółta i zielona fasolka, kalafior), plus pomidory suszone, prażone pestki dyni i słonecznika oraz feta
– tarta z pikantnym salami spianata, mozzarellą, kukurydzą, pomidorami i bazylią
– dwa kawałki tarty z bakłażanem, cukinią, fetą i pesto
– tarta z białej czekolady z kardamonem, polana sosem truskawkowym
– trzy kawałki brownie z sosem karmelowym.