Za górami, za lasami, w Toskanii – regionie, ktory ma chyba najlepszy public relations na świecie, mieszka sobie Monika. Monika tak jak ja pochodzi z Ciechanowa, a przez cztery lata liceum dzieliłyśmy jedną ławkę. Czasami na czacie Monika podrzuca mi toskańskie przepisy, których nauczyła się w swojej nowej ojczyźnie, a są to zwykle rzeczy proste i smaczne, bo kto by tam się zarzynał przy garach. To właśnie dzięki Monice możecie u nas próbować włoskiej sbriciolaty. Dziś do tego skromnego zestawu dorzucamy jeszcze toskańską zupę. Nazywa się ribollita, czyli powtórnie gotowana i jest toskańską zupą z warzyw i chleba, którą każda tamtejsza szanująca się gospodyni gotuje jesienią i zimą. Skład różni się w zależności od upodobań rodzinnych, lub od tego, co akurat jest w lodówce.
Od razu uprzedzę, że dzisiejsza ribollita nie jest ri- , bo gotowała się tylko raz. Właściwie powinnam jæ zrobić dziś i podać jutro, ale nie mam na to naczyń ani miejsca w lodówkach. I tak wyszła bardzo dobra, a dodałam do niej m. In. fasolę, marchewkę, kapustę, jarmuz, ziemniaki, seler naciowy i oliwę extra vergine, zagęszczając trochę chlebem. Zapraszam Was do spróbowania. Aha, to też jest zupa toskańskich wieśniakow, wiec bez wahania możecie ją nazywać Biedak II.
Reszta przedstawia się nastepująco:
– wspomniana toskańska zupa warzywna
– gulasz z wołowiny na ciemnym piwie (stout) z suszonymi śliwkami, rozmarynem i tymiankiem, podawany z kasza bulgur
– tarta z dynią piżmową, pomidorkami, kozim serem i tymiankiem
– blondie czyli ciasto z prażonymi orzechami, kawałkami białej czekolady i kremem z masła orzechowego i wanilii.