Ponad dwadzieścia jazd za mną, ale nie czuje żeby podstawowe trzydzieści godzin mi wystarczyło. Zdecydowanie mam gorsze i lepsze dni, raz jest wspaniale, a czasem po prostu nic mi nie wychodzi. Zauważyłam że najgorzej mi się jeździ od razu po pracy, bo wtedy nie mogę się skoncentrować, z jednego kołowrotka wskakuję od razu w drugi i to się odbija na koncentracji i na racjonalnym myśleniu. Zastanawiam się jak to jest, kiedy para się pokłóci w trakcie jazdy – jak bardzo zwiększa to szanse na wypadek? Jeśli w sprzeczkach jesteś gwałtowny, wybuchowy, momentalnie się zapalasz w afekcie by za chwilę zgasnąć, czy nie kwalifikuje cię to do zarysowanej karoserii, powyginanych zderzaków i kilkunastu punktów karnych co rok? Czy jak już będziemy oboje jeździć to będą kłótnie o to, kto dziś prowadzi? Czy będziemy zwracać sobie wzajem uwagę i wytykać błędy? W mętnym świetle tylu pytań przyszłość jawi się niepewnie. Ale najwyżej ustalimy dyżury i zakaz krytycznych uwag pod karą pieniężną, albo nakazem zmywania i odkurzania przez dwa tygodnie. Kolokwialnie rzecz ujmując – jakoś się dogadamy. Będzie dobrze, albo niedobrze – jak w utworze Świetlików.
W naszym menu za to nie jest jak w utworze Świetlików, bo mogłoby być dziwnie. Nawet nie przyniosłam z bazarku porów, które wystawały mi z plecaka jak kwiaty, czy jak tam szło w tym wierszu Marcina Świetlickiego. Kupiłam tam natomiast śliwki na ciasto, ale może zachowajmy należytą kolejność i zacznijmy od zupy:
– zupa jest dziś florencka z fasolą, jarmużem i grzankami
– potem wchodzi keralan curry, czyli nasze chyba najlepsze curry z kurczakiem w mleczku kokosowym z dodatkiem pomidorów i obłędnej wręcz ilości składników do aromatycznej pasty curry, że wymienię tylko imbir, limonkę, suszony kokos, liście curry, kumin i ostrą papryczkę; curry podajemy z ryżem basmati
– tarta wytrawna zawiera dziś bakłażana, pomidorki cherry, ser fontal i oliwę truflową
– na deser zaś wzmiankowane ciasto drożdżowe ze śliwkami, kruszonką i płatkami migdałów (dziś z trudem powstrzymaliśmy łakomstwo i zżarliśmy tylko jeden kawałek).