Na Mogilskiej zmiana organizacji parkowania – że skośnego na równoległe – żeby po chodniku mogły iść w końcu dwie osoby obok siebie, i nawet wyminąć trzecią. Wzdłuż całego kwartału kamienic rozciągnięto biało-czerwoną taśmę, żeby na czas malowania nowych linii nikt nie parkował. Zastanawiamy się z małżonkiem, co pocznie znany nam z widzenia właściciel limuzyny, który pracuje w jednej z kamienic i zawsze parkuje w zasięgu naszego wzroku. Codziennie rano obserwujemy jego taniec godowy – jak wysiada, jak ogląda auto, jak go pieszczotliwie dotyka, odchodzi, za chwilę wraca by pożądliwym okiem samca spojrzeć na oblubienicę. Widać, że z autem łączy go więź szczególna i że czekał na nie kawał życia. Ciekawe czy ma pod kopułą nieuświadomione jeszcze, ale buzujące obrazy jak z „Crash” Cronenberga, kiedy zespala się z maszyną w miłosnym uniesieniu podczas wypadku. Eee, nie – jakakolwiek rysa na lakierze chyba by go zabiła, więc obstawiam tradycyjne marzenia erotyczno-samochodowe. Myślę że perspektywa, w której nie ma samochodu w zasięgu wzroku z okna jest dla niego trudna do strawienia – bardzom ciekawa co postanowi. Może przyjedzie dziś tramwajem?
Na razie jest pusto, a biało-czerwona taśma chybocze na wietrze.
Dlatego jeśli planujecie podjechać do nas samochodem, miejcie to na uwadze. A podjechać dzisiaj warto, bo mamy całkiem znośne menu:
– toskańska zupa pomidorowa z oliwą extra vergine i bazylią
– penne alla puttanesca z sosem z oliwek, kaparów, pomidorów i oliwy, posypane serem grana padano i natką pietruszki
– jeszcze kilka porcji gulaszu węgierskiego z bulgurem
– tarta z burakami, serem kozim, pomidorkami i świeżym tymiankiem
– sbriciolata czyli włoski deser z serem ricotta i wiśniami.