8 lutego 2018

  Jedna pani pytala nas wczoraj, czy szykujemy coś specjalnego na Tłusty Czwartek. Oczywiście – będziemy jednym z bardzo niewielu miejsc w Krakowie, gdzie DZIŚ NIE MA PĄCZKÓW. Z całym szacunkiem dla krakowskich mistrzów cukiernictwa – najlepsze pączki robi moja mama, a potem jest długo długo nic. Ja tez robię całkiem niezłe, ale ci co nie znają tradycyjnej procedury nie mają pojęcia o wspaniałym aromacie gorącego oleju, tudzież frytury, jaki towarzyszy całemu procesowi. A jakikolwiek zalążek smażenia w głębokim tłuszczu mógłby się u nas pojawić dopiero po moim odejściu z tego padołu. Ale wtedy nie byłoby już „u nas”. I wyobraźcie sobie zapach Waszej odzieży i włosów po tej smażeninie… Słodkie na dziś mamy, w niezbyt dużej ilości, bo przewidujemy zmniejszony popyt spowodowany pączkowym obżarstwem. Ale do rzeczy – dziś menu przedstawia się następująco:
– florencka zupa z fasoli z jarmużem i grzankami
– węgierski gulasz z wołowiny, z papryką, ziemniakami i marchewką, podawany z kaszą bulgur
– tarta z duszoną w białym winie cukinią, czarnymi oliwkami i grana padano- tarta z białej czekolady z kardamonem, polana musem malinowym.