Ogladając „Babylon Berlin”, od samego początku mówiliśmy – jeśli miałaby powstać ekranizacja książek Krajewskiego o Breslau i Eberhardzie Mocku, to tylko na takim poziomie. Ten serial miał bowiem największy budżet ze wszystkich seriali zrealizowanych dotąd w Niemczech. Czyli wiadomo że nie powstanie nigdy. Albo ktoś się jednak pokusi i zrobi niskobudżetowego odpowiednika „Wiedźmina” i będzie żal, zmarnowana szansa i niewykorzystany potencjał. Czytając Krajewskiego od pierwszej strony miał on dla mnie twarz I prezencję Krzysztofa Globisza, a w bieda-wersji zagrałby go pewnie Karolak.
Dlatego trzeba wystosować jakąś oficjalną zachętę do Tykwera, żeby na poważnie rozważył tę ekranizacje – w końcu akcja dzieje się w Trzeciej Rzeszy, a Mock to przecież Niemiec. Najłatwiej znaleźć dojście przez Małgorzatę Szumowską – w końcu to Tykwer był przewodniczącym berlińskiego jury, które dało jej nagrodę. Jeśli więc ktoś z Was ma do niej dojście, to należy już zacząć działania. Jeśli jakieś zdjęcie miałyby miejsce w Krakowie, zorganizowalibyśmy ekipie wikt.
Póki to tylko pobożne życzenie, jak zwykle organizujemy wikt dla Was. Dziś udało nam się zorganizować co następuje:
– marokański krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
– gnocchi z sosem bolońskim z wołowiny, warzyw i pomidorów, posypane serem grana padano
– gnocchi z sosem z gorgonzoli ze świeżymi pomidorami i natką pietruszki
– tarta z dynią hokkaido, suszonymi pomidorami i serem gruyère
– tarta cytrynowa z bezą.