Zapobiegliwie, pół roku do przodu, rozglądam się za filmami i serialami na sezon jesienno-zimowy. Teraz, wiadomo, ogląda się mniej, a wszystkie wybitne produkcje jak są na Netflixie, takie wbijające w fotel, mamy już za sobą. Mamy też za sobą kilka nieudanych netflixowych produkcji, ktorych jest coraz więcej, w związku z tym trzeba poszukać jakiejś alternatywy, bo nie wiadomo w jakim kierunku ta platforma pójdzie. Wczoraj zajrzałam więc na HBO GO. I trochę zwariowałam. Nie tyle ze względu na seriale, bo mniej więcej wiadomo jakie hitowe serie wyszły z ich stacji, ale na filmy. Zaskoczyła mnie ich bogata oferta, co i raz pokrzykiwałam z cicha:
„O! Tego nigdy nie widziałam a zawsze chciałam!”, albo „O! To widziałam raz, dawno temu, myślałam że trudno będzie znaleźć w internetach!”. Zasadziłam się na kilkadziesiąt produkcji i myślę że w okolicach października wprowadzę swój plan w życie. Bardzo Was jednocześnie przepraszam, że w maju używam takich ohydnych sformułowań jak „sezon jesienno-zimowy”, czy „październik”. Ale ja myślę bardzo do przodu – jestem trochę jak ta mrówka z bajki -stworzenie nudne acz pracowite i zapobiegliwe – zbieram zapasy na czasy chude, a wtedy pewnie zapuka jakiś niefrasobliwy świerszcz, co to cały sezon bimbał, a teraz błaga o okruszki. I ja go wtedy przyjmę łaskawie, a moje ego będzie puchło, żem taka wspaniałomyślna. Ale świerszcz co sobie poużywa w sezonie, to jego. Trudno.
W ramach tego planowania postanowiliśmy dziś przygotować dla Was następujące smakołyki:
– zupa z kapusty z pesto, pomidorami, ryżem arborio i grana padano
– chili con carne, czyli mielona wołowina hojnie przyprawiona kuminem, z czerwoną fasolą, papryką i pomidorami, do tego grillowana tortilla i odrobina kwaśnej śmietany – niestety dziś bez kolendry, bo dostawca nie dostarczył
– tarta z brokułami, gorgonzolą i suszonymi pomidorami
– sernik nowojorski z musem malinowym.