Tyle już mamy tego ciepła, że mam wrażenie, że właściwie wakacje chylą się ku końcowi. Deszczowy początek lipca jeszcze spotęgował to wrażenie i czuję się trochę jakby był wrzesień. A tymczasem jeszcze ponad dwa miesiące kalendarzowego i astronomicznego lata, które oczywiście miną szybciej niż byśmy chcieli i za chwile będą przeszłością. Póki co, w jakiej takiej zgodzi z deszczem, staramy się wykorzystywać długie dni i wysokie temperatury. No i owoce sezonowe, których nie wykorzystuję na żadne przetwory, ale zjadam w ilościach przemysłowych. Wiem, że lepsze warzywa, że fruktoza, że cukier najbielsza ze śmierci, ale żaden z tych argumentów do mnie nie trafia. Nie można być zbyt akuratnym, bo od tego człowiek gorzknieje i żółknie. Mam jeszcze pierwsze czytanie ogłoszenia, które powtórzę jeszcze jutro, żeby się utrwaliło –
OTÓŻ JUTRO ZAMYKAMY PODWOJE GODZINĘ WCZEŚNIEJ – O 15.00, A W PONIEDZIAŁEK 16 LIPCA NIE OTWIERAMY WCALE.
Szczegółowo wytłumaczę się jutro – póki co przechodzę do naszych dzisiejszych propozycji, które są calkiem okej:
– krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
– chili con carne czyli mielona wołowina z kolorowymi kawałkami papryki, czerwoną fasolą, świeżą kolendrą, odrobiną kwaśnej śmietany i grillowaną tortillą
– kokosowe curry z ciecierzycy i kalafiora, ze szpinakiem i ryżem basmati (tak z osiem porcji będzie)
– tarta z burakami, fetą i świeżym tymiankiem
– tarta czekoladowo-kajmakowa.