Jesteśmy. Witam wszystkich po krótkiej przerwie. Dla nas było i krótko i intensywnie, bo długa podróż w tę i z powrotem za nami – kolejne kilometry przejechane, obycie ze środowiskiem dróg krajowych, obwodnic i ekspresówek ciągle się zwiększa. Na razie jeszcze nie jechałam przez Warszawę – jak rasowy chicken powierzyłam na ten czas (Wojski) kierownicę siostrzenicy Kasi – zaprawionej w bojach i świetnie, dynamicznie kierującej – do tej pory pozostaję pod wrażeniem. W telegraficznym skrócie napiszę, że świętowanie udało się wybornie, pomijając drobny szczegół w postaci pójścia spać przez solenizantkę tuż po dwudziestej drugiej. Ale wszyscy wiedzą jak jest i nikt nie ma żalu i pretensji. Wczoraj na spokojnie zamarynowałam w jogurcie kurczaka, zrobiłam garam masalę, a małżonek przygotował kruche ciasto i focaccie. Nawet do kina poszłam – film znowu okazał się średni, ale przynajmniej bilet był tani.
Uprzejmie donoszę także, że Ciechanów coraz piękniejszy. Mało tego – kiedy wyjechaliśmy po Basię na dworzec, na peronie spotkaliśmy….. pięcioosobową rodzine amerykańskich turystów. Byłyśmy w dużym szoku, że jacyś turyści się tu zaplątali, w dodatku zza oceanu – Szok był tak duży, że siostra na początku nie potrafiła się sensownie wysłowić. Ale sami widzicie – oni mogą, wiec i Wy także – jeśli będziecie przejeżdżać w tamtej okolicy.
Pokrzepiona, zadowolona i szczęśliwa przedhodzę do dzisiejszego menu. Proponujemy Państwu co następuje:
– krem z kalafiora z brokułami
– butter chicken, czyli kawałki piersi kurczaka w aromatycznym sosie na bazie mieszanki przypraw garam masala i pomidorów, z ryżem basmati i świeżą kolendrą
– tarta z duszoną w białym winie dukinia, serem cheddar i pikantnym ajwarem z bakłażana i papryki
– sernik nowojorski z musem malinowym.