Wymyśliłam ostatnio, żeby się wybrać na koncert Pablopavo. Sprawdzałam nawet w sieci kiedy w Krakowie jakiś koncert, ale zobaczyłam że był w czerwcu w Forum, wiec zaniechałam chwilowo poszukiwań i skupiłam się na bieżących życiowych sprawach. A w ostatnią niedzielę wraz z małżonkiem wybraliśmy się na rowery – aura kusiła, więc grzechem byłoby nie skorzystać. Wracając z wycieczki jechaliśmy Podgórzem wzdłuż Wisły, a potem ukoronowanie – piwko w knajpie w sąsiedztwie Kładki. Jadąc do celu kątem oka i ucha dostrzegłam scenę na Rynku Podgórskim i usłyszałam jakieś koncertowe trele. I jeszcze się odwrócilam do Piotrka i mowię: „Już kiełbaska wyborcza skwierczy”. A dzień później się dowiaduję, że tam grał Pablopavo i Ludziki. Nie wspomnę że za darmo, bo za bilecik chętnie bym zapłaciła, ale że jeszcze pod nosem, praktycznie na podwórku grali? Cóż – klasycznie się sfrajerzyłam, gardząc opium dla mas (tak mi się przynajmniej wtedy wydawało). Obywatelu! Pamiętaj! Nie gardź potencjalnym opium tudzież kiełbaską – pogarda jest zła a Ty możesz się na niej przejechać.
No to skoro już masz nie gardzić kiełbaską, to może nie pogardzisz też paroma innymi wiktuałami z naszego dzisiejszego koszyczka. Oto one:
– florencka zupa z fasoli z jarmużem i grzankami
– gnocchi ziemniaczane w sosie pomidorowym z włoskimi wędlinami, wędzonym boczkiem, warzywami i serem grana padano
– tarta z bakłażanem, pomidorkami cherry, fetą i czarnuszką
– blondie – ciasto z kawałkami białej czekolady, orzechami nerkowca i kremem z masła orzechowego i ekstraktu z wanilii.