Kto wstawał dziś przed szóstą, a potem wyszedł z domu i kierował się na zachód (przynamniej 200 metrów) i widział dobrze niebo, temu ukazał się w całej krasie czaderski, wielki Księżyc. Od razu zrozumiałam, dlaczego się wypogodziło. Pełnia. I jeszcze przypomniało mi się, ze w Kamieniu Pomorskim jest Muzeum Kamienia i tam mają kawałeczek meteorytu, który oderwał się z ciemnej strony Księżyca – tej, której nie dane nam jest widzieć z Ziemi. I pan powiedział jeszcze, trzymając meteorytek w garści, że w tym momencie prawdopodobnie jest najbliżej Księżyca – bliżej nie będzie w całym swoim życiu.
A Księżyc rano był taki urzekający, że aż miałam ochotę sobie zawyć do niego. Ciekawe czy to rzeczywiście wpływ jedzonych często małosolnych ogórków z Grzegórzek, jak wczoraj Dawid Rakowski był łaskaw zasugerować.
Skoro satelita przyniósł nam pyszną pogodę, my dla podbicia fazki przynosimy Wam pyszny lunch i deser. Polecamy co następuje:
– zupa z kapusty z pesto, świeżymi pomidorami, ryżem arborio i serem grana padano
– kokosowe curry z kalafiora i ciecierzycy ze szpinakiem, podawane z ryżem basmati
– tarta z pieczoną papryką, ostrym salami i fetą
– tarta z burakami, cukinią, fetą i tymiankiem
– crostata – kruche ciasto z porzeczkami