Dawno mnie nie było na straganach pod Halą Targową – a to zimno, a to samochodem, a to wcześnie rano nie ma jeszcze sprzedawców. Oczywiście piątek rządzi się innymi prawami – w ten dzień placowy handel dyżuruje od bardzo wczesnej pory. Zresztą na jakimś stoisku widziałam sporą kolejkę – myślałam że moim oczom ukaże się okropny widok żywych karpi w reklamówkach, ale okazało się że sprzedają owoce. Znajomy Pan sprzedawca siedział w samochodzie, obok którego zaparkowałam rower. Wychylił się z telefonem, na którym lediał jakiś filmik:
– Widzi Pani? Specjalnie dla Pani puszczam Queen z koncertu! Widziała Pani film?
– Jeszcze nie, ale zastanawiam się kiedy się wybrać.
– Polecam, niech Pani obejrzy. Tragedia człowieka, ale muzyk wspaniały. A Mamma Mia Pani widziała?
– Widziałam pierwszą część.
– Drugą też niech Pani obejrzy, super muzyka!
Jego mama dorzuciła do jabłek i orzechów dwie mandarynki („Masz tu kochanie mandarynki, na śniadanko sobie zjesz”). No i jak tu nie kochać tych ludzi, co to od rana Queenem raczą i mandarynki na śniadanie rozdają. Mimo wrogiej aury, humor mi dziś dopisuje wyjątkowo. Duża w tym zasługa piątkowości.
A na uczczenie dzisiejszej piątkowości przygotowaliśmy takie oto zestawienie:
– krem z groszku z jogurtem i miętą
– zupa z kapusty z pesto – jeszcze kilka porcji się znajdzie
– makaron linguine z pomidorami długo duszonymi w oliwie z dodatkiem papryczki peperoncino, natki pietruszki i sera grana padano
– tarta z bakłażanem, oliwkami, serem lazur, pomidorami i ziołami
– tarta cytrynowa z bezą.