Dziś Saccharomyces cerevisiae wykonały dla nas podwójną robotę. Mówię tu oczywiście o naszych jednokomórkowych przyjaciołach – drożdżach piwnych – które przyjaźnią się z człowiekiem już od tysięcy lat. Jest to przyjaźń szorstka, bo człowiek stara się je karmić i wytworzyć idealne warunki dla ich wzrostu, ale nigdy nic z nimi nie wiadomo. Dla mnie wiadomo przynajmniej, dlaczego „piwo” po hiszpańsku to „cerveza”. Nasze jednokomórkowce, które poprosiliśmy dziś o pomoc, pomogły nam – gracko pączkując – we wzroście ciasta na focaccie, oraz ciasta drozdżowego z jabłkami. I choć nie są tego świadome – dzięki za dobra robotę!
Wyszukując ich nazwę łacińską, przypomniałam sobie nazwę muszki owocówki, bo poseł Niesiołowski właśnie owocówkami się zawodowo zajmował, zanim zaczął zawodowo zajmować się posłowaniem. Muszka owocówka to drozofila melanogaster, a przypomniało mi się to, bo w poniedziałkowy poranek redaktor w radiu powiedział o Niesiołowskim, że to etnolog. No cóż – zapewne wpływy drozofili na wytwory człowieczej kultury i cywilizacji są tak doniosłe, że entomolog może gładko zamienić się w etnologa. Ale pewnie się po prostu przejęzyczył, więc nie będę się tu pastwić, bo wszystkim zdarzają się takie pomyłki. A może to była pomyłka freudowska i redaktor miał na myśli ostatnie doniesienia o jego badaniach terenowych? Na myśl przychodzi mi od razu Bronisław Malinowski, więc zostawiam ten wątek i przechodzę do tego, co najważniejsze.
Czyli do dzisiejszego garmażu. O cieście już wiecie, ale i tak wymienię je jeszcze raz na końcu:
– krem z selera z gorgonzolą
– ribollita
– tajska wołowina massaman w mleczku kokosowym, z orzeszkami ziemnymi, ziemniakami, ryżem basmati i świeżą kolendrą
– tarta z pieczoną czerwoną papryką, pomidorkami, serem pecorino romano i pestkami słonecznika
– ciasto drożdżowe z jabłkami, kruszonką i orzechami nerkowca.