W Nowym Bufecie nastala prawdziwa cywilizacja XXI wieku. Mamy światłowód! Na razie jako jedyni w całej kamienicy, co trochę mnie dziwi. Dziwi mnie dlatego, że tam gdzie mieszkamy – w Starym Podgórzu – na naszej ulicy nie ma nawet widoków na śiatłowód. Na ulicach obok, gdzie stoją pojedyncze bloki internety światłowodowe występują – a jakże! W naszej małej, biednej kamieniczce żaden sensowny operator internetu nie widzi potencjału. Cóż – na dwanaście mieszkań i lokali pewnie ze trzy-cztery byłyby zainteresowane. W sumie im się nie dziwię – po co inwestować bez widoków na zyski. Wieść gminna niesie, że nowy francuski Prezes Zarządu Orange zna tylko jedno słowo po polsku. Tym słowem jest „światłowód” – bo prezes zacietrzewił się na rozpowszechnienie nad Wisłą szybkiego internetu. Prą jak burza z ich zakładaniem – przynajmniej u nas tak to wyglądało. Do teraz jestem w szoku, jak sprawnie wszystko poszło. I nie jest to kryptoreklama operatora, ale po prostu pozytywny szok i zdumienie, że można, że Europa, że w końcu doganiamy.
Pozostając w szoku, a także zacierając górne kończyny z powodu cotygodniowego piąteczku.
A oto i piątkowe menu:
– harira – marokańska zupa z ciecierzycy i soczewicy
– makaron tagliatelle z sosem z długo duszonych w oliwie pomidorów z dodatkiem peperoncino, natką pietruszki i serem grana padano
– tarta z pieczarkami, wędzoną pancettą, ostrym salami z Kalabrii i mozzarellą
– tarta czekoladowa – blok, z kawałkami herbatników.