Tuż przed budzikiem otwierasz nagle oczy, bo przypomniało Ci się, że nie zamówiłaś do dzisiejszego lanczu jednego z kluczowych składników. Panika, przeczesywanie zwojów mózgowych w celu znalezienia rozwiązania. Możesz zrobić jutrzejszy lancz! A nie, nie możesz, przecież do tego trzeba było namoczyć dzień wcześniej ciecierzycę. Postanawiasz wykorzystać cukinię na dzisiejszą zupę na makaron. Uff, uratowiani! W pracy przygotowujesz zupę, radośnie mościsz sobie w kuchni i zabierasz się szybko do grillowania cukinii, bo ta zmiana planów już spowodowała obsuwę. Po ósmej rano zdajesz sobie sprawę, że penne na lancz przyjedzie dopiero po południu, bo zamawiałaś je wczoraj, na przyszły tydzień. Z zaciśniętymi w cienki sznurek ustami wsiadasz na rower i galopem przemierzasz odległość do jedynego sklepu w pobliżu, gdzie wiesz, że możesz kupić włoski makaron. Wykupujesz cały zapas i w równie szybkim tempie pedałujesz z powrotem do Bufetu. Dzień się jeszcze nie zaczął, a Ty już masz dość, ale wyrabiasz się do umówionej godziny, by nakarmić głodnych.
Tak, z grubsza, wyglądał wczorajszy poranek. Dziś na szczęście normalnie, spokojnie, nawet Norwedzy nie zamówili swoich przemysłowych ilości norweskich focaccii.
Jak na razie Piątunio – prawdopodobnie oczko w głowie taty Tygodnia, razem z siostrzyczką sobotą – staje na wysokości zadania i pokazuje, jaki potrafi być klawy.
I w ten ukochany, najklawszy piątek mamy dla Was taki zestaw lanczowy:
– krem z cukinii z grzankami
– kokosowe curry z ciecierzycy i kalafiora, ze szpinakiem i pomidorami, podawane z ryżem basmati
– tarta z pieczoną papryką, fetą, zielonymi oliwkami i świeżą bazylią
– ciasto marchewkowe z orzechami włoskimi i kremem waniliowym.