11 lipca 2019

  
Odwieczna walka z „Obcym” przyjęła w naszym kraju nową formę. Tym razem w kilkudziesięciu gminach podpisano deklaracje anty-LGBT. Problem stary jak świat – znaleźć kogoś słabszego, będącego w mniejszości, ogłosić że nam zagraża i bezkarnie się nad nim pastwić. Już widzę te tabuny zideologizowanych i zseksualizowanych dzieci, które na masową skalę postanawiają zmienić swoja orientację z jedynej słusznej na modną. Już widzę jak z radością wchodzą do świata, w którym mogą być bezkarnie wyśmiane, skopane, szykanowane – to bardzo atrakcyjna perspektywa. Nie mówiąc o odrzuceniu przez rodzinę, bo tylko co czwarta matka i co dziesiąty ojciec akceptują fakt, że ich dziecko jest homoseksualne. Pragnące za wszelką cenę być częścią grupy rówieśniczej nastolatki z pewnością marzą o odrzuceniu i stygmatyzacji i są łatwiutkim łupem dla złych ideologów-genderystów, czy jak tam ich zwał. Przeraża mnie to trochę, bo to jeden mały kroczek, potem dwa, trzy i ani się obejrzymy, a kogoś się zarygluje w stodole. No ale skoro ktoś nam zagraża, to łatwo usprawiedliwiamy swoje czyny, bo przecież robimy to dla dzieci, dla społeczności, dla dobra ogólnego. Ten powrót obskurantyzmu, włączając płaskoziemców i antyszczepionkowców i masę innych spraw, to znak naszych czasów, bo zjawisko zdaje się zataczać coraz szersze kręgi.
No i jak tu teraz w lekkim, optymistycznym tonie przejść do zjawiska pozytywnego, jakim jest codzienna aprowizacja i „coś konkretnego dla brzuszka głodnego”? Zrobię to bez zbędnych ceregieli – oto nasze propozycje:
– botwinka z jogurtem
– makaron tagliatelle z ragu bolońskim z wołowiny i warzyw, z dodatkiem wędzonego dojrzewającego boczku – pancetty, natką pietruszki i serem grana padano
– perski kurczak ze śliwkami, miętą i bulgurem – kilka porcji jeszcze zostało
– tarta z pieczoną papryką, oliwkami liguryjskim i fetą
– blondie z białą czekoladą, prażonym nerkowcami i kremem z masła orzechowego.