30 października 2019

  
Przedwczoraj po pracy pojechałyśmy z dziewczynami do Katowic. Poza naprawdę wątpliwą przyjemnością pokonywania krakowsko-katowickiego odcinka autostrady A4 (nagromadzenie remontów sięgnęło chyba górnego pułapu, chociaż coś mi mowi, że jej właściciele nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa), wjechaliśmy w śląski smog. I powiem Wam, że smog ów był przerażający – jak w najgorsze dni w Krakowie kilka lat temu. Widocznosć znikoma, smród dymu węglowego – naprawdę chciało mi się zapłakać nad mieszkańcami tego regionu. To co mamy teraz tutaj to naprawdę znaczna poprawa, uwierzcie.
Zanieczyszczenia i fetory zrekompensował nam koncert Johna McLaughlina, który odbywał się w miejscu, które podziwiałam wcześniej jedynie z zewnatrz. To budynek NOSPR – wspaniała architektura, zwłaszcza wewnątrz, świetna akustyka. Wraz z pobliskim Spodkiem, Centrum Konferencyjnym i Muzeum Ślaskim, tworzą imponujący konglomerat wielkich budynków w centrum Katowic. Moja siostra, która wcześniej nie była w Katowicach, od razu stwierdziła, że niesamowicie podoba jej się klimat miasta i musi wrócić za dnia.
Wrócimy pewnie nie raz – w końcu trzeba odwiedzać ziomka – marabuta w śląskim ZOO. Jego widok działa na mnie krzepiąco.
Krzepiąco podziała też zapewne dzisiejszy zestaw lanczowy. Oto jego składowe:
– krem z groszku z jogurtem i mięta (dla wegan bez jogurtu)
– makaron tagliatelle z sosem aglio olio pomodoro – z długo duszonych pomidorów, z dodatkiem czosnku i papryczki peperoncino, z serem grana padano i natką pietruszki (dla wegan bez sera)
– tarta z burakami, fetą i pomidorkami śliwkowymi
– blondie z białą czekoladą, orzechami włoskimi i kremem z masła orzechowego i naszej produkcji ekstraktu waniliowego – pyszne!