Warszawo – jak olśniewająco wygląda Twój Trakt Królewski w świątecznych dekoracjach. Można się zakochać… I w zasadzie to chyba trochę się w stolicy podkochuję od lat, a każda tamże wizyta jest dla mnie dużą radościa. Poza tym, zaczęły dochodzić elementy stałe – te same trasy, te same knajpy, spotykanie tych samych ludzi. W tym ostatnim przypadku jest to Maks Cegielski, który stał się stałym elementem mokotowskiego krajobrazu, bo widuję go za każdym razem, kiedy jestem w Warszawie.
Tym razem zaliczyłam także dwie premiery – po raz pierwszy w życiu piłam piwo w Planie B, a czas jest ku temu najwyższy, bo w końcu przekroczyłam czterdzieści lat. Mało tego – spożywanie alkoholu na Placu Zbawiciele nie jest już dawno modne, bo powstało mnóstwo innych gorętszych miejsc – świadczy to więc raczej o mojej dziadersowatości, bo podniecam się niemodnym paździerzem.
Mam też bardzo pozytywne wrażenia dotyczące ludzi pracujących za barem, w różnych miejscach – za każdym razem obsługiwała nas sympatyczna i profesjonalna osoba, a w Planie B powiedziałabym nawet, że ten młody barman był ofiarny i odgadywał życzenia – jego praca sprawiała mu widoczną przyjemność. Będę wracać.
Jak częsć z Was już zapewne wie, to ostatni tydzień pracy przed naszym dwutygodniowym urlopem. Co będziemy wtedy robić? NIC. I marzę o tym niczym jak o niczym innym.
W tym tygodniu wszystko normalnie, nie planujemy żadnych wcześniejszych zamknięć.
Menu dzisiejsze też normalne, tak się prezentuje:
– krem pomidorowy z oliwą extra vergine
– kokosowe curry z dyni i batatów, ze szpinakiem, orzeszkami ziemnymi i kolendrą, podawane z ryżem basmati
– tarta z burakami, kozim serem i tymiankiem
– sernik nowojorski z musem malinowym.