Sluchałam w niedzielę wywiadu Sroczyńskiego z Kazikiem Staszewskim. Od razu muszę wyznać, że ja na Kaziku wychowana, Kazikiem karmiona, z Kazika biorąca, a każda nowa płyta okołokazikowej formacji była dla mojej paczki dużym wydarzeniem. Jednocześnie do pana Staszewskiego nie mam nabożnego stosunku. Po wysłuchaniu wywiadu mam taką refleksję, że Kazik nieodparcie kojarzy mi się z Mozartem, przedstawionym w filmie Formana "Amadeusz". Odbieram go jako człowieka, którego praca jest większa od niego samego. Człowieka, który ma ten ultra rzadki dar czytania nastrojów społecznych i zgrabnego przerabiania ich na muzykę, oraz trafnie diagnozuje swoich utworach aktualny stan naszej świadomości. Z wywiadu dowiedziałam się, że tę socjologię studiował aż osiem lat i w rezultacie jej nie ukończył. Ale jego kilkudziesięcioletni dorobek muzyczny pokazuje, że socjologiem jest dobrym, a nawet bardzo dobrym. Natomiast sam człowiek – jest tylko człowiekiem. Wypowiada się cieżko składnie, nie boi się przyznać że czegoś nie wie, albo że w jakiejś kwestii nie ma zdania (co jest wyjątkowe, bo w dyskursie publicznym znakomita większość swoje zdanie na każdy temat mieć musi). Nie jestem fanką wielu jego poglądów (to łagodnie powiedziane), ale trochę mnie śmieszy, że oto opinia publiczna zaczęła go dociskać, żeby się opowiedział po którejś stronie, żeby zajął jasne stanowisko. Słowem – wciskać go w galopujący duopol. A on se "idzie tam, gdzie idzie" i wcale nie musi mieć poglądów według jakiegoś wzorca z Sèvres. Trochę to rozumiem, bo i ja jestem poza duopolem (stąd z resztą moja sympatia do Sroczyńskiego), a poglądy mam czasem od Sasa do lasa. Na ten przykład – kawałek o bólu w ogóle mi się nie podoba, chociaż trafił doskonale w nastroje Polaków, a te wszystkie sytuacje wokół niego pokazują, że muzyka potrafi mieć siłę. Nawet jeśli nie jest najlepsza.
A teraz, w tę środę, która jest ukrytym piątkiem, mogę już przejść do wypisania Wam dzisiejszego menu, a o szesnastej odmeldować się aż do poniedziałku:
– krem z ciecierzycy i marchewki z kminkiem, kolendrą i pomidorami (wegański)
– zielone kokosowe curry warzywne (bakłażan, cukinia, fasolka szparagowa, groszek cukrowy, brokuły), podawane z ryżem basmati (wegańskie)
– tarta z pieczoną dynią piżmową, suszonymi pomidorami, czarnuszką i mozzarellą
– sbriciolata – włoskie ciasto z ricottą i malinami.