Za Wikipedią:
„Utwór jest napisany siedmiozestrojowcem tonicznym ze średniówką po czwartym zestroju. Rymy występują zarówno między kolejnymi klauzulami (zakończeniami wersów), jak i między kolejnymi średniówkami, co tworzy system pośredni pomiędzy rymami przyległymi a rymami krzyżowymi. Średniówki i klauzule są wyłącznie męskie. Długość wersu waha się od czternastu zgłosek do siedemnastu, przy znacznej przewadze piętnastozgłoskowca 8+7.
Odrębna jest konstrukcja refrenów. W utworze występują dwa refreny, każdy powtarzany dwukrotnie (drugi z nich z niewielkimi zmianami). Są one napisane bezśredniówkowym czterozestrojowcem tonicznym. Są czterowersowe, rymuje się jedynie drugi i czwarty wers (w pierwszym refrenie pierwszy, drugi i czwarty). W obu refrenach klauzula pierwszego, drugiego i czwartego wersu jest męska, a trzeciego – żeńska. Długość wersu w refrenie waha się od siedmiu zgłosek do dziewięciu.”
Znalazłam dziś rano ten arcynudny i średnio zrozumiały (dla wszystkich z wyjątkiem polonistów, i to niektórych) opis, przy okazji poszukiwań polskich piosenek, które melodycznie są oparte na zagranicznych popularnych piosenkach, ale mają zupełnie inne teksty. Zaczęłam od „Małego Elfa” Haliny Frąckowiak, która wyśpiewuje piosenkę tytułową z erotycznego klasyka „Emmanuelle”, zamieniając ciekawą świata cielesnych uciech Sylwię Kristel na kochliwego i szybko nudzącego się Małego Elfa. Za polskie słowa odpowiada nie kto inny, jak Jacek Cygan. Jest też „Ain’t no sunshine when she’s gone” i „Sen o dolinie”. Oraz – last but not least (a z pewnością najbardziej poruszająca serce) pieśń „Mury” Jacka Kaczmarskiego, do której słowa napisał sam, wysłuchawszy katalońskiego protest songu „L’estaca” (Pal) Lluisa Llacha. I to właśnie o „Murach” jest ten początkowy skopiowany fragment tekstu, który tu wrzuciłam z Wikipedii. O „Małym Elfie” informacji w Wikipedii nie ma, jest tylko hasło „Mały elf Chrystusa” (Das Christ-Elflein), ale to zupełnie inna para kaloszy.
Zupełnie inną parą kaloszy były też przerabiane” na polski kolonijne piosenki, które się śpiewało na wakacyjnych wyjazdach w latach osiemdziesiątych. A propos – „Leżysz na plaży w San Pedro” Krzysztofa Antkowiaka, czyli „La isla Bonita” Madonny to też Jacek Cygan!
Czuję, że jak zacznę się wgryzać w Dyskotekę Pana Jacka, odkryję tam rzeczy, o których mi się nie śniło!
Zostawiam Was z tym tematem i zachęcam do poszukiwań na własną rękę, przechodząc jednocześnie gładko do dzisiejszego menu:
– krem z groszku z jogurtem i miętą
– butter chicken z ryżem basmati i kolendrą
– tarta z burakami, pomidorami, kozim twarożkiem i tymiankiem
– ciasto marchewkowe z orzechami włoskimi i kremem waniliowym.