Jest spore prawdopodobieństwo, że macie kogoś w rodzinie, lub wśrod przyjaciół, albo po prostu sam kiedyś mieliście Peugeota 206. U mnie w rodzinie jest od około dekady – najpierw miała go najstrasza siostra, która nabywszy nowsze auto, odsprzedała go młodszej za symboliczną kwote. Młdsza dojeżdża owego dwudziestolatka. W rodzinie mojego męża także jest ów peżocik – z rodziny jego siostry powędrował do najmłodszego brata – studenta, który również go dojeżdża, również dwudziestoletniego. Moja dobra koleżanka, która mieszka w Warszawie także miała wersję białą, trzydrzwiową, jak moja siostra, również rocznik 2000. Z resztą nawet jeśli nie mieliście w najbliższym otoczeniu tego popularnego auta, widujecie je na codzień na ulicach, bo wciąż jeździ ich mnóstwo. Mimo że premierę mial ten następca kultowej 205 – tki w 1998 roku – roku moich dwudziestych urodzin. 206z miejsca podbił serca użytkowników, bo był bardzo ładny (projektowali go Włosi), dość wygodny i dostępny i miał bardzo dużo różnorakich wersji. To najbardziej hitowy samochód, jaki miał kiedykolwiek w swojej stajni Peugeot. Sprzedało się grubo ponad osiem milionów egzemplarzy! A skoro wciąż tyle ich jest na ulicach, to znaczy, że to całkiem niezły model, mimo swoich lat. Niektórzy zarzucają mu, że przez swoją popularność skutecznie zamroził peżotowe wzornictwo na dobrych dziesięć lat i dopiero teraz Peugeot zaczyna wychodzić projektowo z jego cienia – i trochę jest w tym prawdy, jakby się zastanowić. W każdym razie jest to autko ładne, starzeje się z wdziękiem, a części są dość tanie. Co nie zmienia faktu, że moja siostra podejmuje teraz stanowcze działania, żeby jednak przesiąść się na jakiś młodszy model – w zasadzie głównym kryterium jest tutaj klimatyzacja, chociaż klika innych też by się znalazło. We wrześniu przypadają dwudzieste drugie urodziny 206 – tki. Dołączamy się do życzeń!
Dołączamy się, jednocześnie zachęcając Was do odwiedzin w Nowym Bufecie. Dziś proponujemy Wam:
– zupę z kapusty z pesto, ryżem, pomidorami i grana padano
– krem pomidorowy – około sześciu porcji zostało
– tagliatelle alla putanesca – z sosem z oliwek i kaparów, posypany natką pietruszki i grana padano
– tarta z grillowaną cukinią, mozzarellą, lazurem i pestkami dyni
– tarta czekoladowa-blok, z herbatnikami i orzechami włoskimi.