Mieszkając w Krakowie ponad dwadzieścia lat, jeszcze nigdy nie byłam w górach w zimę. Nawet jak to piszę, wydaje mi się dość dziwne i mało prawdopodobne, ale tak właśnie jest. Założywszy a priori, że góry to Zakopane i narty, a Zakopane zimą to ja Monciak w sierpniu, tylko jest zimno, nawet nie próbowałam zmierzyć się z zimowym żywiołem chociażby u podnóża jakichkolwiek gór. Małżonek w tym czasie nie próżnował i chodził wraz z dwoma przyjaciółmi na zimowe wyprawy. Wracał z nich zwykle przemoczony, przemarzniety, ale zadowolony. Jedyny raz, kiedy przyjechał wściekły zdarzył się wówczas, kiedy pokoje w schronisku w środku zimy były nieogrzewane, w tapczanach dziury, popękane szyby, a na ścianach „freski” z graficzną, niewybrednie potraktowaną ludzką anatomią (może to były nawet dwa różne wyjazdy, a ja zlepiłam je w całość, ale pamiętam jego zdenerwowanie po powrocie do ciepłego domu). Chłopaki dziarsko brodzili w śniegu po kolana, a ja w tym czasie rozkoszowałam się wolną chatą. Ale od jakiegoś czasu mam ogromne pragnienie pójścia tam – wysoko. Wspięcia się, choćby i trochę, pobrodzenia w śniegu i przypomnienia sobie, jak właściwie te zimy kiedyś wyglądały. Wszystko byłoby inaczej, gdybym jeździła na nartach. No ale nie jeżdżę, więc zew naturlich odzywa się dość późno. A zewów trzeba słuchać, poddawać się im i podążać za nimi – to jedne z niewielu ostatnich rzeczy, które nas jeszcze łączą z naszą starszą, pierwotna wersją. Poddam się i ja.
Ale zanim to nastąpi, są do wykonania codzienne obowiązki. Za chwilę wypiszę Wam składowe dzisiejszego lanczu, ale zerknijcie w komentarze – jest tam dowód, że skorzystałam dziś z jednośladu, jako środka lokomocji.
A dziś polecamy:
– krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
– zielone kokosowe curry z bakłażanem, cukinią, groszkiem cukrowymi i tofu, podawane z ryżem basmati; wegańskie
– chili con carne z wołowiną, podawane z grillowaną tortillą i kolendrą
– tarta z pieczonym kalafiorem, domowym pesto z bazylii i serem dobbiaco, plus jeden kawałek tarty z burakami, kozim serem i friarielli
– tarta czekoladow-kajmakowa.