Porażona w ostatnią niedzielę informacją, że od dwunastego lutego – czyli od dziś – można będzie obejrzeć film w kinie, szybciutko weszłam na stronę kina Kika, żeby wybrać jakąś pozycję na weekend. Kiedy zobaczyłam w repertuarze przedpremierowy pokaz „Na Rauszu” z Madsem Mikkelsenem – filmu, który bardzo pragnęłam obejrzeć – moja radość się zwielokrotniła. Czym prędzej zakupiłam dwa bilety na sobotę, a z radości aż ciekły mi łzy po policzkach. Bardzo dobrze, że dokonałam rezerwacji, po po pierwsze – miejsc jest o połowę mniej i już nie ma biletów na sobotę, a po drugie – cały ten tydzień jest ciężki, trudny i mroźny – dlatego kiedy przypomniałam sobie o sobotnim seansie, uznałam to za naturalną nagrodę i zachętę, aby się nie poddawać i przetrwać tę zimę. Zamiecie, zawieje, biały puch i jego miejska forma – błoto pośniegowe, oraz gigantyczne zaspy sprawiły, że wyparowało ze mnie sporo entuzjazmu, który jeszcze niedawno mnie rozpierał. Na szczęście – w sobotę kino, w poniedziałek prawdopodobnie basen. Mało tego – ci na górze dbają o naszą rozrywkę i jeśli bym chciała, mogłabym dziś wieczorem ładnie się ubrać, umalować pójść do kasyna na ruletkę, oraz na drinka, ponieważ można. Niestety, nie mogę ciągle posilić się w lokalu gastronomicznym z wyszynkiem, ale mogę przegrać trochę pieniędzy w kasynie – albowiem płacą one olbrzymie podatki i dlatego zostaną otwarte (Aniu i Tomku – oczywiście bardzo się cieszę, że wracacie do pracy, co nie zmienia faktu, że z otwarcia restauracji cieszyłabym się chyba bardziej). W tym miejscu ktoś (jeszcze) trzeźwy powiedziałby: Nieważne, napijmy się! Tak, jest piątek, więc po pracy napijmy się – w swoim lub cudzym domu, lub w kasynie. A dopóki jeszcze jasno, to i zjeść możemy, na przykład w Nowym Bufecie. Co możemy zjeść? Oto propozycje:
– ribollita – włoska zupa warzywna z oliwą
– tagliatelle aglio olio pomodoro – z długo duszonymi w oliwie pomidorami, z czosnkiem i papryczkami peperoncino, posypane serem grana padano i natką pietruszk
– tarta z cukinią duszoną z białym winem, fetą i pikantnym salami z Kalabrii
– tarta z białą czekoladą i kardamonem, polana musem malinowym – spieszcie się ją kochać, bo małżonek robi ją z częstotliwością raz na rok, a jest wybitnie smaczna.