Piłam wczoraj dwa najokropniejsze piwa od miesięcy, a może nawet od lat. Jak do tego doszło? Główną przyczyną jest fakt, że jedyny vloger piwny, którgo oglądaliśmy, przestał nagrywać materiały o piwie – juz nie degustuje i nie współpracuje z kraftowym browarami. Mimo porzucenia jedynego tematu, w którym nie można odmówić mu olbrzymiej wiedzy i swady w opowiadaniu o nim, pan Tomasz Kopyra ciagle nagrywa filmy – teraz traktują o kołczingowych poradnikach, które zmieniły jego życie, bo zaczął wstawać dwie godziny wcześniej, oraz o bieganiu. Jeśli znajdzie swoich słuchaczy to dobrze dla niego – ja odpadam z kanału. Bardzo z małżonkiem żałujemy tej jego decyzji, bo dzięki Tomaszowi my i pewnie tysiące Polaków zainteresowaliśmy się piwną rewolucją w Polsce, dzięki Tomaszowi małżonek warzył pierwsze piwka i cydry. Generalnie rzecz biorąc – Tomasz Kopyra miał duży wpływ na pewien etap naszego zycia. Są jeszcze inni, którzy degustują i oceniają i próbujmy ich oglądać, ale niestety, przy całym szacunku dla nich, w porównaniu z Tomaszem wypadają dość blado. Mówią nudnie i rozwlekle – po pięciu minutach oko samo mi się zamyka i wtedy zaczynam doceniać Kopyrę – człowiekowi wydawało się, że on po prostu gada jak inni, ale jednak gada lepiej – robi to z werwą, zapałem i jakoś tak potrafi przykuć uwagę. Mimo że czasem walnie smuta albo przyjanuszuje – nie można mu odmówić energii.
I właśnie przedwczoraj, oglądając „jakiegoś innego”, natknęłam się na recenzję Tyskiego Książęcego IPA, któr miało być najlepszym koncernowym kraftem. Zajrzałam w drodze do domu do świetnie zaopatrzonych delikatesów Alpo i nabyłam rzeczone piwo, dodając awansem jeszcze wiśniowe IPA z Tychów, bo też jest nowe. No i powiem Wam, że oba są okrutne, chociaż palmę pierwszeństwa dzierży zdecydowanie to wiśniowe. O, jakież ono niesmaczne i sztuczne w smaku. O, jak dawno nie piłam czegoś, co tak bardzo by mi nie smakowało. Wylałam pół zawartości kieliszka do zlewu – mam nadzieję, że UOKiK nie ścignie mnie za to, jak swego czasu właścicieli Wrzenia Świata za publiczne wylewanie Ciechanów do studzienki ściekowej. Smutek pozostał w sercu, smutek i hasło z koszulki, którą Kopyr często miał na sobie podczas degustacji: „Życie jest za krótkie, żeby pić kiepskie piwo”. I tej zasady trzeba się, trzymać, zwłaszcza kiedy od roku życie przecieka nam przez palce w przyspieszonym tempie z powodu covida.
Piwko było kiepskie, ale za to lanczyk niekiepski. Nawet dwa drugie do wyboru dziś są. Tak się prezentuje:
– toskańska zupa pomidorowa z oliwą i bazylią
– gnocchi ze szpinakiem i gorgonzolą, posypane tartym grana padano
– chili con pavo z indyciem, fasolą, kukurydzą i ryżem
– tarta z pieczonym kalafiorem, suszonymi pomidorami, karczochami i grana padano
– sernik nowojorski z musem malinowym.