Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

12 maja 2021

Zastanawiałam się ostatnio, że byłoby wspaniałe, gdyby ktoś wymyślił parasol, którego nie trzeba ciągle nieść w ręku. Który przytwierdzony gdzieś do głowy czy w innym miejscu sylwetki chroniłby nas skutecznie przed deszczem, ale pozwalał mieć swobodne obie ręce. Po chwili jednak przyszła refleksja, że na pewno nie jestem pierwszą osobą, krótka o tym pomyślała i że skoro nie ma takich urządzeń w powszechnym użyciu to znaczy, że jednak z jakichś powodów się nie przyjęły. Postanowiłam udać się na poszukiwania do internetu, do działu „images”. Wpisałam w wyszukiwarkę odpowiednią frazę, i moim oczom ukazały się wyniki poszukiwań. Zasadniczo wyniki są trzy, każdy specyficzny. Najbardziej spełniającym moje oczekiwania, ale tez najdroższym produktem (około 240 złotych) jest niemiecki parasol na wycieczki, który montuje się do plecaka – ma normalne rozmiary i w zasadzie prezentuje coś, o czymś z grubsza myślałam. Przyznaje jednak, że cena jest dość zaporowa – jeśli byłabym psychofanką wielogodzinnych spacerów w rzęsistym deszczu w kurtce i z plecakiem, wtedy być może bym się wykosztowała. Druga rzecz wygląda podobnie do rozkładanej budy wózka dla niemowlaka – zakłada się ja podobnie jak kaptur i w zasadzie jest takim większym okrąglejszym kapturem – chroni tylko okolice głowy i sprawia że nie mamy mokrej twarzy, okularów i kołnierzyka. Najbardziej kuriozalne, takie z gatunku Mango Telezakupy, było trzecie znalezisko. To tęczowy mini-parasol w postaci czapki. Generalnie wygląda to trochę jak błazeńska czapka, ale tęczowo – kolorowa. No i jednak jest to parasol na głowie. Wyobraziłam sobie, że takie coś zakładać na siebie może jedynie emeryt, lub przedemeryt – taki dziarski i rzutki, co to kocha ulepszenia i nie wstydzi się niczego, byleby było praktyczne. I on to właśnie nosi i bardzo sobie chwali. A cały jedenastopiętrowy blok z wielkiej płyty ma z niego ubaw, czym chłop w ogóle się nie przejmuje. Zresztą – poszukajcie sami, może Wasze przemyślenia będą inne. Ja na razie zarzucam pomysł zakupu, a tę parasoloczapkę Stańczyka może kiedyś kupię komuś na prezent. Dla draki.
Zupełnie nie dla draki za to jest nasz dzisiejszy lancz, ale dla Waszego dobrego samopoczucia, zdrowia i zaspokojenia apetytu. Oto propozycje:

  • toskańska zupa pomidorowa
  • zielone kokosowe curry z kurczakiem i warzywami, podawane z ryżem basmati
  • tarta ze szpinakiem, duńskim serem z niebieska pleśnią i pestkami słonecznika
  • sbriciolata z czarnymi porzeczkami ricottą.