Czasem zastanawiam się nad zawieszeniem na szybie kartki, że wchodzenie do lokalu z własnym prowiantem i napitkiem jest zabronione. Niby oczywista oczywistość. A jednak raz na jakiś czas trafia się ktoś taki, kto uważa, że tan kawałek stolika i krzesełko w klimatyzowanym wnętrzu służy dokładnie do tego samego co ławka w parku – żeby siąść, wyjąć wiktuały z koszyczka i posilić się jak człowiek. Kiedyś jedna pani, pałaszująca swoją kanapkę do kupionej u nas herbaty, wręcz kłóciła się ze mną, że to w zasadzie moja wina, że ona tu się posila własnym prowiantem, bo przecież to ja powinnam poinformować stosowną kartką, że tak czynić nie należy. A jak kartki nie ma,to skąd ona ma niby wiedzieć. Dwie, skąd inąd bardzo miłe panie, które wpadają czasem po jedzenie, przyprowadziły niedawno koleżankę. Zjadły nasze kanapki przy stoliku, a koleżanka, jak gdyby nigdy nic, wyjęła z torby kupny hummus w plastiku i bułeczkę i raczyła się razem z nimi. Kiedy jednak wyciągnęła półtoralitrową butlę z wodą i zaczęła pić z gwinta, coś jednak we mnie pękło, bo wcześniej postanowiłam nie zwracać jej uwagi – może biedulka jest na diecie i wstydzi się zapytać. Kiedy panie wychodziły, poinformowałam ją grzecznie, żeby następnym razem kupiła jedzenie i picie u nas, bardzo się obruszyła i powiedziała z irytacją, tak jak „pewna kwoka” z Brzechwy: „Przepraszam bardzo!”, co brzmiało raczej jak (pardon le mot) „s……….j.” Odpowiedziałam, że proszę bardzo. Cóż – chyba straciłam klientkę. Oh, wait…!
I zwykle jest tak, że kiedy odpuszczę, cwani, chcący zaoszczędzić ludzie od razu chwytają całą rękę. Przedwczoraj – młode małżeństwo z dwójką dzieci, zamówili kanapki. Ale po soczki dla dzieci pani poszła do sklepu obok. Myślę – a co mi tam, odpuszczę, u mnie tylko woda, napoje gazowane i sok tłoczony, może dzieciaki nie lubią. Wczoraj pojawili się z samego rana, już z wielkimi kubasami z kawą z sieciowej piekarni na rogu (Krzysiek Kubas – przepraszam 🙂). A wiecie dlaczego? Bo dzień wcześniej odpuściłam. Tym razem już nie popełniłam tego błędu – wypatruję teraz państwa od rana, ale jeszcze się nie pojawili.
Informuję Was o tym, żebyście sobie z ciekawością poczytali o zwyczajach, które są Wam obce. I pragnę dodać, że jeśli ktokolwiek po prostu spyta, czy może popić swoją wodą, ja oczywiście się zgodzę. Więcej nawet – dam za darmo kubek naszej wody z kranu, która jest bardzo dobra.
Podzieliwszy się z Wami piątkowymi przemyśleniami, przechodzę gracko do dzisiejszego menu. Oto propozycje:
- krem z cukinii z grzankami
- trzy porcje kremu z pomidorów
- tagliatelle ze świeżym pomidorami, bazylią, oliwą i grana padano
- quesadilla – dorobiliśmy trochę, bo został towar i dziś można jeszcze nabyć
- tarta z pieczarkami, gorgonzolą i orzechami laskowymi
- tarta waniliowa z borówkami amerykańskimi.