Tak dla porządku przypominam, że makaron, którego używamy to nie jakiś tam byle jaki tani odpowiednik włoskiego makaronu. To wspaniały makaron firmy La Molisana, z najmniejszej włoskiej prowincji – Molise. Czyli z południowego centrum buta, ze wschodniej strony, otoczonej przez Lacjum, Abruzję, Kampanię i Apulię. I uwierzcie mi – różnica między nim, a nawet choćby najpopularniejszą u nas, wiodącą włoską marką, jest zasadnicza. Czasem kupuję farfalle tej popularnej marki, bo nie zawsze mogę dostać farfalle z La Molisany – jest poprawnie, ale to nie to samo. Tu mamy do czynienia z naprawdę pierwszorzędnym produktem. I dziś taki produkt może spełnić rolę Waszego lanczu, w postaci długiego makaronu bucatini – takie grubsze spaghetti, z dziurką w środku. Jest wyjątkowo smaczny i sprężysty. Zachęcam do spróbowania – razem z makaronem dostaniecie nasze pesto, które robiłam w okolicach ósmej rano – w pesto zaś jest ser pecorino, co dodaje mu charakteru i sprawia, ze jest jeszcze smaczniejsze. Oprócz makaronu, są jeszcze nasze kanapki i sałatka ze stałego menu, oraz takie składowe lanczu:
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
- bucatini z pesto, pomidorami i grana padano
- tarta z pieczonym kalafiorem, kaparami, i pomidorami
- ciasto marchewkowe z orzechami włoskimi i kremem waniliowym.