Przyznaje, że dzisiejszego ochłodzenia wypatrywałam jak kania dżdżu. Wczorajsza aura tak mnie bowiem wymęczyła, że marzyłam tylko o odrobinie chłodku (słowo „chłodek” już zawsze będzie mi się kojarzyło z memami z Arturem Schopenhauerem: A POD ZIEMIĄ CHŁODEK – wywołującymi moje nieustanne rozbawienie). No i ten chłodek, bynajmniej nie spod ziemi, przyszedł w nocy. Zapowiadał się całą noc dość szumnie, piorunująco i mokro, ale po wyjechaniu rano rowerem do pracy z upragnieniem wdychałam dżdżyste powietrze. Zastanawiałam się ostatnio nad tym, że (tu mówię oczywiście za siebie) jako człowiek – produkt klimatu umiarkowanego, najlepiej się czuję właśnie w umiarkowanych temperaturach – tak do 24 stopni. Dla naszej lektorki hiszpańskiego temperatura w okolicach dwudziestu stopni to beznadzieja i porażka – upały to jej ewidentny żywioł.
Hehe, a propos hiszpańskiego, to wczoraj graliśmy w tę grę, w której przyklejają ci na czoło kartkę z imieniem i nazwiskiem, lub nazwą przedmiotu a Ty musisz zgadnąć kto/co to jest, zadając pytania, na które reszta towarzystwa odpowiada tylko „tak” lub „nie”. Mireia z nami zagrała – wymyśliłam dla niej kartkę „BRACIA GOLEC” – było to powodem naszych niemal spazmatycznym śmiechów. Mireia nie miała pojęcia, kto zacz, chociaż dobrze jej szło – pytała, czy jeden z nich umarł, a drugi ciągle żyje – myśląc, że zrobiliśmy z niej braci Kaczyńskich. Nie udało jej się zgadnąć, ale po zobaczeniu zdjęcia rzuciła: „Guapo!”, czym wprawiła nas w konsternację, bo żadne z nas jak tam siedzieliśmy, nie uważa braci Golców za przystojniaków. No ale – co kraj to standardy guapizmu.
Standardy to dobre hasło, żeby pchnąć temat w kierunku okołokulinarnym i przedstawić Wam nasze dzisiejsze propozycje. Wszystkie zrobione zgodnie z naszymi standardami. A co dziś mamy? Spieszę z informacją:
- minestrone czyli włoska zupa warzywna
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
- butter chicken – kawałki piersi kurczaka w aromatycznym sosie maślano-jogurtowo-orzechowym (prażone, mielone nerkowce), z ryżem basmati
- tarta z bio buraczkami gotowanymi na parze, kozim serem, pestkami dyni i odrobiną octu balsamicznego
- tarta czekoladowo-kajmakowa.