
Dziś krótko, bo dzień jest z gatunku tych baardzo pracowitych. Wszystkich, którzy nie dodzwonili się wczoraj od około 13:30 przepraszam. Ostatni telefon, jaki odebrałam był w sprawie dwóch ostatnich rubenów – wczoraj popyt znacznie przerósł podaż. Telefon był w pewnym momencie taki rozdzwoniony, a kolejka się nie kończyła. Dlatego wyłączyłam dźwięk, żeby nie oszaleć, bo i tak nie byłam w stanie odbierać 🙂
Kiedy zorientowałam się, że dźwięk jest wyłączony, było już po zawodach, bo sprzedaliśmy wszystko.
Dziś jest duuużo rubenów, są dwa lanczu, bo zostało kilka porcji kurczaka z wczoraj (natomiast wczoraj skończył się dwa razy ryż, i nie daliśmy rady już dogotować trzeci raz). Widzę, że zanim czwarta fala nas zaleje przypływem, póki co ruch w Nowym Bufecie wraca na przedpandemiczne tory. Bardzo się cieszymy, zwłaszcza widząc twarze, których nie oglądaliśmy od roku – półtora. Witamy z powrotem na pokładzie, nad niedociągnięciami pracujemy, a dziś oferujemy takie propozycje:
- krem porowo-ziemniaczany z grzankami
- cannelloni nadziewane szpinakiem, ricottą i grana padano, zapiekane w sosie rosè z pomidorów ze śmietanką, oliwa, czosnkiem i pietruszka
- butter chicken – jakieś osiem porcji
- tarta z grillowaną cukinią, mozzarellą i wyrazistym duńskim serem pleśniowym
- ciasto marchewkowe z kremem waniliowym i orzechami włoskimi.