Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

15 października 2021

Połączyłem ostatnio kropki i odkryłam, co robię, żeby się zrelaksować. Robię to od dawna, ale wczoraj zdałam sobie sprawę, że te z pozoru bezsensowne czynności jakoś tam mnie wyluzowują, sprawiają że od razu nie usypiam i dają mi pozór działania. Pierwsza z nich to odpalanie serwisu streamingowego, wyszukiwanie filmów i seriali i dodawanie ich do mojej listy. Patrzę co tam Canal+ i HBO nowego pokazali, sprawdzam jak wysoko jestto w rankingach i jeśli mnie satysfakcjonuje ocena lub intryguje temat, klikam w gwiazdkę i kolejna pozycja ląduje na liście. Lista jest całkiem spora, ciagle pęcznieje. Tak naprawdę pęcznieje bardzo szybko, bo więcej do niej dodaję niż z niej oglądam. Ci robić – ostatnio nie mam specjalnej fazy na oglądanie. Po „Białym Lotosie” nie spojrzałam na serio na nic. Ale szukanie, sprawdzanie i dodawanie daje mi poczucie, że robię coś ważnego, że przeprowadzam reaserch, gdy tymczasem – umówmy się – robię niewiele.
Druga czynność to wchodzenie do internetowych sklepów z ciuchami i szukanie sobie fajnych ubrań. Czasem owo szukanie jest dość zaawansowane i jakaś rzecz ląduje w koszyku, ale zwykle jest to ostatni etap moich poszukiwań, bo na końcu przeważnie do chodzę do wniosku: „A po co mi kolejna bluzka? Przecież mam tyle ciuchów!”. Faktycznie odkryłam kilka fantastycznych rzeczy, które ciągle tkwią na zdjęciach, niektóre nawet dalej są w promocji – mam je w pamięci i czasem nawet się na coś skuszę. Ale generalnie do zakupów ubraniowych podchodzę utylitarnie, jak żołnierz do rozkazu – kupuję to, co mi jest potrzebne. Czy mam jakąś strefę szaleństwa? Ależ oczywiście – to lumpeksy, a w zasadzie jeden taki sklep w Ciechanowie, w którym w sobotę są dostawy. Prawie zawsze tam biegnę, kiedy jestem na miejscu i rzucam się szaleńczo między wieszaki. Wtedy sobie folguję, a raczej poluję. Wpadam na to safari ze strzelbą i jestem bezlitosna dał łownej zwierzyny, a także dla konkurencji. I uwierzcie mi – warto. Te krakowskie przybytki, w porównaniu ze sklepem „Ola” to jest duża bieda. Zdarzają się niegłupie adresy, gdzie warto się przejść, ale w ostatnich latach jest coraz gorzej.
Co do odstresowywania – moja przyjaciółka na kierowniczym stanowisku zrzuca z siebie pracowe stresy, jadąc do sklepu z ubraniami i bezmyślnie przerzucając je na wieszakach. I nie to, że nie próbowała niczego innego – próbowała już wszystkiego. I okazało sie, że tylko ta czynność przynosiła jej ukojenie i wietrzyła głowę. Każdy ma swoje sposoby.
Wielkość stresu na pewno zmniejsza dobre odżywianie. I tu oczywiście wkraczamy my, żeby zaproponować Wam to, w czym staramy się być dobrzy. Czyli wyroby naszych rąk i umysłów (na poziomie logistyki 🙂). Dzisiejsze wyroby prezentuję poniżej, życząc wszystkich spokojnego i relaksującego weekendu:

  • krem z kalafiora z olejem z pestek dyni
  • krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą
  • makaron farfalle z cukinią, w sosie śmietanowo-winnym, z serem pecorino romano
  • tarta ze szpinakiem, serem pleśniowym i orzechami laskowymi
  • tarta waniliowa z malinami.