Dzisiejszy dzień ma tak obleśną aurę, że wszystkich dzielnych ludzi, którzy do nas dziś przyjdą, powitam z otwartymi ramionami. Przy tak grubej warstwie chmur, takim siąpiącym, trącącym beznadzieją deszczu, człowiek chciałby po pracy porobić coś fajnego, jakoś się nagrodzić za to co za oknem. Dlatego, patrząc w prognozy od kilku dni, przygotowaliśmy już sobie plan na dzisiejszy wieczór. Plan – mam nadzieję – doskonały, tak jak tytuł filmu Spike Lee – ale my nie będziemy rabować żadnego banku, ani pogrążać żadnego starego nazisty. Ten wieczór poświęcimy sobie rozpieszczaniu naszych zmysłów. Na tę okoliczność zrobiłam już rano hummus, bo namoczyłam trochę więcej ciecierzycy do dzisiejszej hariry. W domu przyrządzę guacamole, oraz ostrą pastę z pietruszką, podpieczemy focaccie, nalejemy sobie do tego oliwę, zakąsimy nadziewanymi papryczkami i zapijemy czerwonym winem. A towarzyszyć nam będzie nasz ulubiony Bobek – Robert Makłowicz. Dziś będzie to Robert potrójny – dawka uderzeniowa, bo ostatnie dwa weekendy byliśmy na zmianę w rozjazdach i zebrały nam się dwa zaległe odcinki. A że dziś premiera kolejnego, to szykuje nam się dłuższy posiad na kanapie w zacnym makłowiczowskim gronie. Z ogromną radością czekam na tę chwilę. Jest to mała przyjemnostka, nic nadzwyczajnego, ale cieszy mnie niepomiernie. Pandemia przyzwyczaiła nas już trochę do odnajdywania radości w prostych rzeczach, niewymagających dodatkowego towarzystwa, albo dalekiej podróży. Cieszymy się tym co w zasięgu ręki.
A jeśli w zasięgu Waszej ręki, tudzież spaceru, jest Nowy Bufet – śmiało rozłóżcie parasole i wpadajcie do nas po lancz. Mamy bardzo zacne propozycje. Oto one:
- harira – marokańska zupa z soczewicy i ciecierzycy, lekko pikantna, wiec doskonała na dziś
- makaron farfalle z cukinią, w sosie śmietanowo-winnym, z serem pecorino romano
- tajska wołowina massaman z orzeszkami ziemnymi i ryżem basmati
- tarta z boczniakami, gorgonzolą, pomidorkami cherry i natką pietruszki
- tarta waniliowa z malinami.