Jest w listopadowym numerze „Pisma” bardzo duży artykuł o elektrowni i kopalni węgla brunatnego. To efekt bardzo solidnej żmudnej pracy Juliusza Ćwielucha, który musiał powstawać długo. Jest cała historia kopalni, rozrostu miasta, są wywiady z ludźmi stamtąd – zatroskanymi o miejsca pracy i z tymi zatroskanymi o klimat. To bardzo dużo czytania – kilkanaście stron – dlatego pochłonięcie tego zajmuje mi sporo czasu. A konkretnie to już piąty dzień sobie to czytam – bardzo chcę dobrnąć do końca, bo temat ciekawy i różne punkty widzenia przedstawione. No ale zwykle biorę się za to pod wieczór, a wtedy wszystkie bloki energetyczne, zanikanie wód gruntowych i olbrzymia dziura w ziemi, którą widać z kosmosu, zlewają się w brunatną (węglową) masę, a pod powiekami czuję piasek (choć w tym przypadku to pewnie węglowy pył) i tak po stronicy- dwóch, zasypiam. A nie wiedzieć czemu ten sen, tak w okolicy godziny dwudziestej, jest najbardziej błogi. Zamykam oczy w niewygodnej czytelniczej pozycji i doświadczam czegoś w rodzaju nirwany – błogość opanowuje ciało i umysł. Nie wiem, czemu akurat przy Bełchatowie tak się dzieje – w końcu to temat trudny, cholernie ciężki do rozwiązania, za którym stoi zarówno nasze zdrowie, jak i dostęp do energii elektrycznej z drugiej strony. Ale dzięki artykułów dowiedziałam się, że redaktor Juliusz Ćwieluch pochodzi ze Starachowic, w którym to mieście mam kilkoro ziomków, a nawet jedna z codziennych klientek stamtąd pochodzi. Dlatego jakoś cieplej o Starachowicach myślę. Z resztą to miasto, razem z bardziej osławionym Wałbrzychem, bardzo ucierpiało wskutek transformacji gospodarki naszego kraju w gospodarkę rynkową, bo Star zatrudniał osiemnaście tysięcy pracowników. W zasadzie więc każdy był jakoś tak ze Starem związany – a to za sprawą bliższej lub dalszej rodziny, a to przez ojca lub matkę kolegi czy przyjaciółki. Artykuł polecam – oczywiście bardziej informacyjnie, niż dla rozrywki, bo rozrywkowo nie jest. A skoro jesteśmy przy poleceniach, to nie sposób w tym miejscu gładko nie przejść do dzisiejszego menu:
- zupa kukurydziana
- tajska wołowina massaman z mleczkiem kokosowym, orzeszkami ziemnymi i ryżem basmati
- tarta z cukinią, serem dobbiaco i suszonymi pomidorami
- – tarta cytrynowa z bezą.