Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

9 grudnia 2021

Wczoraj za bardzo dałam się ponieść mojemu upodobaniu do ruchu na świeżym powietrzu. Pojechałam bowiem prosto z pracy do Selgrosa po dynie i kilka innych gadżetów okołokulinarnych. Do Taurona nie było najgorzej, ale potem zaczęły mi marznąć palce – wskazujący i serdeczny u każdej ręki. Oczywiście mam zimowe rękawiczki rowerowe, ale zauważyłam taką prawidłowość, że jeżeli wyjdziesz z domu już w rękawiczkach, założonych na ciepłe ręce, to to ciepło ma większą szansę, żeby się utrzymać. No ale jeśli zdejmiesz rękawiczki na chwilę na wietrze i mrozie,dłonie się szybciutko chłodzą i zaczynają marznąć palce. No ale ja zrobiłam przystanek na grzebanie w telefonie, więc sama sobie zrobiłam.
Przy M1 doszły jeszcze marznące stopy – moje buty to solidne, norweskie trapery (10 lat temu, nówki sztuki, kupione na ciuszkach za bodajże trzydzieści złotych – wciąż jak nowe), ale niestety nieocieplane. Kiedy wtaczałam się do kamienicy i spotkałam sąsiadkę, przyznałam się jej, że tym razem przesadziłam, bo pojechałam w to zimno do Selgrosa. W jej wzroku autentycznie zobaczyłam przerażenie taką postawą, zwłaszcza że to osoba dość mało mobilna. Generalnie – stopy zmarzły mi tak, że nie pomógł im ciepły prysznic. Siedziałam pod kocem i czułam, że wszystkie kości śródstopia zamieniły się w lodowate patyczki i chłodzą mnie od środka. Musiałam zagotować sobie wodę w czajniku, wlać do miski i starym domowym sposobem wymoczyć nogi – dopiero wtedy pomogło. Szarik oczywiście uznała miskę z ciepłą wodą za nowy, duży wodopój i ochoczo zaczęła chłeptać.
W związku z wczorajszym wyziębieniem kończyn, dziś przygotowałam się jak na Syberię – ale oczywiście dziś jest zupełnie inna pogoda i mój strój – zimowa zbroja – nie jest specjalnie potrzebny. Wystarczyłby wczorajszy.
Można by pojechać truizmem, czyli „mądry Polak po szkodzie”, ale czytam teraz książkę o Rumunii i okazuje się, że Rumuni mają o sobie bardzo podobne powiedzenie. No ale jakby jednak aura zmieniła się zasadniczo do popołudnia, to jednak może się okazać, że wygrałam życie.
Nie wiem, czy Wy, kupując dziś u nas lancz, wygracie życie, ale na pewno będziecie zadowoleni. Dziś dwa główne lancze do wyboru. A całość wygląda tak:

  • krem z buraków z jogurtem i olejem z pestek dyni
  • tagliatelle all’amatriciana z dojrzewającym policzkiem wieprzowym, pomidorami, oliwą i grana padano
  • butter chicken z ryżem basmati kolendrą
  • tarta z pieczonym bakłażanem, fetą i orzechami włoskimi
  • sernik nowojorski z musem malinowo-porzeczkowym.