Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

10 grudnia 2021

Coraz częściej uciekam od realnych zakupów do sieci. Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie, że ta forma zaopatrywania się w towary będzie dla mnie atrakcyjna, a teraz bardzo sobie ją chwalę. Ale też, w ciągu ostatnich kilku lat zmieniła się znacząco rzeczywistość wokół nas. I nie mam na myśli pandemii, która w naturalny sposób wygnała setki tysięcy konsumentów na strony www. Mam na myśli raczej te wszystkie programy lojalnościowe, to nagabywanie o karty klienta. Tak bardzo tego nie lubię, tak niesamowicie mnie denerwują te wieczne pytania przy kasie o to, czy może posiadam aplikację/kartę. Oczywiście zwykle nie posiadam (wyjątkiem są drogerie Pigment, gdzie dostaję kartonik z miejscem na pieczątki – po wypełnieniu pieczątkami, przysługuje mi spory rabat na całe zakupy). Ja chcę po prostu zrobić zakupy – nabyć rzeczy, po które przyszłam. Ale to nie jest takie proste, bo każdy chce coś dodatkowego wcisnąć. A ja jestem tą niewdzięczną klientką, która przychodzi do drogerii po to, żeby dokupić coś co się akurat skończyło – nie ulegam zwykle szaleństwom promocji i nie znoszę na chatę jakichś niepotrzebnych, nieużywanych nigdy marek past do zębów, płynów micelarnych, czy koncernowych szamponów. Oczywiście – z rzadka – coś tam ekstra zakupię, aż takim robotem nie jestem i też coś mnie czasem skusi. Ale generalnie jestem dość odporna na marketing. Ostatnio przypomniał mi się billboard, który stał przez lata w Ciechanowie na Tatarskiej – reklama dachówek za pomocą modelki w kostiumie kąpielowym. Pamiętałam tylko biust, za nic nie mogłam sobie przypomnieć nazwy producenta (a właściwie to nigdy tej nazwy nie zapamiętałam)
Dlatego na zakupach w sieci czuję się wolniejsza i niepoddana naciskom. Zza ekranu nie wychyla się ekspedient, żeby z wypracowanym uśmiechem przekonywać mnie do zainstalowania aplikacji, do drzwi nie puka pani, oferująca superpromocję. Znajduję, klikam, płacę i po kilku dniach idę na posesję za cukiernią na Kordylewskiego, po odbiór przesyłki. A każdy samodzielny odbiór paczki to jest coś ekstra – cała ta otoczka, ten rytuał – kiedy będzie można odebrać, galop do paczkomatu, wklikiwanie danych i wreszcie – kulminacja – nagle otwarcie drzwiczek. Jest w tym dużo atrakcji, przyznaję.
W Nowym Bufecie nie możecie sobie wyklikać jedzenia i pójść po nie za dwa dni na posesję za cukiernię na Kordylewskiego. Dzwonicie, piszecie, ale sami sobie odbieracie w lokalu. Niepisana umowa jest taka, że żadne z nas Was nie nagabuje i nie wciska Wam dodatkowego lanczu, który jest Wam niepotrzebny – kupujecie co chcecie, a jeśli interesuje Was interakcja, wtedy jest interakcja.
Przechodzę zatem do meritum, żeby Was zapoznać z naszymi dzisiejszymi propozycjami:

  • krem porowo-ziemniaczany
  • kokosowe curry z dyni i batatów, ze szpinakiem, orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
  • tagliatelle all’amatriciana, z guanciale, pomidorami, oliwą i serem pecorino romano
  • tarta z grillowaną cukinią, mozzarellą, gorgonzolą i pestkami słonecznika
  • sbriciolata z porzeczkami i ricottą.