Chciałabym zacząć już informować o naszym świątecznym rozkładzie jazdy. A raczej o braku takowego rozkładu. W przyszłym tygodniu pracujemy do 23 grudnia włącznie, a od Wigilii do 9 stycznia zamykamy podwoje, żeby sobie poodpoczywać, nabrać sił, zregenerować się. Przyszły rok zapowiada się jako niezwykle ciężki i z lekką trwogą myślimy, jak będzie kształtował się nasz mały biznesik w nowym, wspaniałym ładzie. Jesteśmy z lekka zaniepokojeni, ale cóż – będzie co ma być, na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Wszystkie działania, które mają konkretny wpływ na naszą rzeczywistość podjęliśmy, a reszta jest w rękach innych ludzi i czynników ekonomiczno-epidemiologiczne-klimatycznych. W Wigilię postaram się tu podpiąć na górze taką kolorową planszę z informacją odnośnie urlopu – nigdy tego nie robiłam, ale zakładam optymistycznie, że to jest proste. W końcu widuję czasem takie na ścianach u znajomych, albo z ogłoszeniami na grupach.
Póki co – do czwartku normalnie , stary ład – 10:00 – 15:00. Dziś też całkiem normalnie, a menu, jakie przygotowaliśmy na piątek, wygląda następująco:
- krem z soczewicy i marchewki z kminkiem i kolendrą (zawiera mleko)
- wegańskie curry na czerwonej paście, z mleczkiem kokosowym, pieczonym bakłażanem, cukinią, fasolką szparagową, brokułami, szpinakiem i groszkiem cukrowym, podawane z ryżem basmati
- tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem fontal
- tarta czekoladowo-kajmakowa.