Czy zdarzyła Wam się kiedyś zabawa w Kopciuszka? Mnie nigdy, aż do dzisiejszego ranka, kiedy to w ułamku sekundy doznałam zaćmienia i pomyliłam garnki. Do tego z zupą wrzuciłam ciecierzycę na tażin. Niestety, trzeba było wyławiać ziarenka, dłubać, sitkować, parzyć ręce itp. Nie polecam, nawet jeśli tam na końcu czeka książę. Poza tym, w dzisiejszych czasach – czy komuś jeszcze taki książę imponuje? Szczątki naszej arystokracji raczej się kompromitują w wywiadach sławiąc zalety pańszczyzny, a większość z nas ma chłopskich potomków. Wiec książę nie. Youtuber? Hmmm, niekoniecznie. Youtuberskie związki przed kamerami najpopularniejszych influencerów są dość opresyjne dla kobiet. Musza one bowiem farbować włosy na blond, powiększać biusty oraz owe przefarbowane pukle przedłużać, kiedy samowolnie podjęły decyzję o ich skróceniu. Po zastanowieniu zostawiam temat Kopciuszka, bo jest chyba dość zramolały w tych czasach i przechodzę do dzisiejszego menu, bo dość już sobie z rana krwi napsuła i muszę szparag szybko zjeść jabłko dla ukojenia nerwów.
A nasze propozycje prezentują się dziś tak:
- ribollita – włoska zupa multiwarzywna – wegańska i nie krem
- tażin warzywny z batatów, bakłażana, ciecierzycy, cukinii, suszonych moreli, z nerkowcami i bulgurem
- tarta brokułowa z oliwkami liguryjskimi, karczochami i serem pecorino romano
- tarta czekoladowo-kajmakowa.