Trochę się nie chce wierzyć, ale w niedzielę po szesnastej będziemy już mieć w Polsce astronomiczną wiosnę. Zawsze się zastanawiam, jak to jest właściwie wyliczane tak co do minuty, ale znowuż nie na tyle, żeby sobie po prostu sprawdzić. Pozostając więc w niewiedzy co do samego procesu, oczekuję dość niecierpliwie tego astronomicznego przełomu.
Dziwna to będzie wiosna, ale jak śpiewała Kayah, w piosence do ekranizacji „Przedwiośnia”:
Chociaż runął ci świat
Wiosna przyjdzie i tak.
Już od stycznia wiedzieliśmy, że ten rok będzie dla nas wyjątkowo trudny. A tymczasem sytuacja jeszcze bardziej się pokomplikowała i zdające się, że będzie jeszcze trudniejszy. Ale nie będziemy siać defetyzmu, bo bądź co bądź robimy to co kochamy, sukcesywnie płacimy wszystkie zobowiązania. A reszta? Phi – najważniejsze są i tak dwie kwestie – zdrowie i miłość. W obecnej sytuacji można dorzucić do tego duetu jeszcze pokój i zrobić z tych trzech podstawowych wartości i uczuć bazową triadę.
A wiosna przyjdzie i tak, choćby się waliło i paliło. A po niej lato. I nawet kiedy nigdzie nie wyjedziesz, to wciąż mamy do czynienia z wiosną i latem. Wtedy wszystko jest łatwiejsze i weselsze. Poza tym dziś piąteczek, a przez najbliższe miesiące piąteczki będą coraz dłuższe, jaśniejsze i cieplejsze. Tak że tego.
W dzisiejszy słoneczny piątek mamy dla Was następujące propozycje:
- krem pomidorowy z oliwą
- makaron fusili ze szpinakiem, gorgonzolą i grana padano
- quesadilla – mamy jeszcze kilkanaście sztuk
- tarta z pieczonym bakłażanem, fetą i pestkami słonecznika
- ciasto drożdżowe z truskawkami, nerkowcami i kruszonką.