Nowy Bufet

NOWY BUFET
UL. MOGILSKA 15A
TELEFON 12 346 17 49
PN–PT 10.00–15.00

20 kwietnia 2022

Plan obejrzenia całej sienkiewiczowskiej „Trylogii” udał się nam połowicznie. Zaczęliśmy zgodnie z chronologia książkową i to był chyba błąd. Po pierwsze – małżonek nie czytał ani jednej części, oraz nie ma pojęcia o fabule – nie wytrzeszczanie oczu, są tacy ludzie w naszym kraju, a jakże! W „Ogniem i Mieczem” fabuła jest najsłabsza stroną filmu. Jeśli się ją zna, to się ogląda, wyłapuje smaczki, rechocze z Rzędziana, którego niezwykle udatnie portretuje Wojciech Malajkat. Ale jeśli się nie zna, wiedzy kompletnie nie wiadomo, o co chodzi. Trochę jak z serialem o Wiedźmińie. Poza tym, nie wiedzieć czemu, na Canal+ nie ma napisów, przez co wszystkie rozmowy Kozaków i Tatarów krymskich są wielką niewiadomą. A szkoda. To raczej zbiór scen bez ładu i składu, z dużym naciskiem na stronę Ukraińską – i bardzo dobrze, ale dlaczego wszystko jest mało zrozumiałe i jest zlepkiem skeczy, luźno ze sobą powiązanych?
Cóż – małżonek zasnął. W niedzielę włączyliśmy „Potop” – małżonek zapobiegawczo zasnął już na początku. Ja dopiero w drugiej połowie, ale śmiało mogę powiedzieć, ż „Potop” to bardzo dobre kino gatunkowe, w którym fabuła jest jasna i klarowna, a sceny bitewne nie kłują oczu. Naprawdę jest to klasyk i dobrze się to ogląda.
Klienci sugerowali jeszcze „Znachora”, bo to też – obok „Trylogii” – jest w Polsce kino wielkanocne. „Znachor” może w następnym roku – na razie trzeba dokończyć „Potop” i udać się dziarsko w stronę Kamieńca Podolskiego wraz z Michałem Wołodyjowskim.
Oprócz krzepiącego, serca kina polskiego, obejrzeliśmy w końcu „Białą Wstążkę” Michela Hanenke. Ciężko mówić, że to znakomite dzieło krzepi, ale niewątpliwie jest poruszające i świetnie zrobione pod względem technicznym, scenograficznym i aktorskim. Wchodzimy w wiejski świat przedpierwszowojenny jak w dym i siedzimy przed ekranem w napięciu, mimo że film toczy się powoli. Bałam się tego filmu przez dwadzieścia lat, ale cieszę się, że w końcu go obejrzałam. A bałam się po „Pianistce” i „Funny Games”, które są znakomite, ale dla mnie do obejrzenia tylko raz, bo tematyka jest trudna i ciężka.


Żeby zejść z nut „trudna i ciężka”, napiszę Wam o dzisiejszym lanczu. Otóż – nie jest on ani trudny, ani tym bardziej ciężki. Sami zobaczcie:

  • zupa z kapusty z pesto, świeżym pomidorami i serem grana padano
  • kokosowe curry z dyni i batatów, ze szpinakiem, orzeszkami ziemnymi, kolendrą i ryżem basmati
  • tarta z pieczonym kalafiorem, oliwkami liguryjskimi i serem pecorino romano
  • czekoladowe brownie z sosem karmelowym.