Widziałam już w sklepie truskawki – napisali że polskie, ale kto ich tam wie. Co ciekawe – przy obecnej krzywej cen, która ciągle sukcesywnie idzie w górę, ich cena – 21 złotych za kilogram- wydała mi się wcale niespecjalnie wygórowana. No ale w sytuacji, kiedy bez promocji zwykły litrowy olej kujawski kosztuje 15 złotych, a cena opakowania 2,5 kg mrożonych malin przekroczyła chwilę temu sto złotych, nie zdziwi mnie już nic. A skoro 2,5 kg mrożonych malin kosztuje sto złotych, oznacza to tyle, że ich kilogram to złotych czterdzieści. Świat się kończy – mrożone maliny są dwa razy droższe niż świeże truskawki na początku sezonu. Troszkę się podśmiewam z tych skoków cenowych, ale w gruncie rzeczy mnie one przerażają i się zastanawiam, do jakiego pułapu w końcu dojdziemy.
Oczywiście to w związku z zaporową ceną malin mamy teraz desery z musem truskawkowym – jakby ktokolwiek się nad tym zastanawiał 🙂
Na szczęście nie wszystko drożeje w tak szybkim tempie, a dzień dziś przepiękny. Dlatego zamartwiać się będziemy w bliżej nieokreślonej przyszłości, a teraz zapraszam Was na dzisiejszy lancz. Wygląda on tak:
- krem kalafiorowy z olejem z pestek dyni
- chili con pavo z indykiem, kukurydzą, fasolą i cukinią, podawane z włoskim ryżem parboiled
- tarta z pieczoną dynią piżmową, suszonymi pomidorami i kozim serem
- ciasto marchewkowe z orzechami włoskimi i kremem waniliowym.