Mam mało czasu, ale mąż ponagla: „Lepiej pisz szybko, bo zupson musi zejść”. A zupson musi zejść, bo zrobiłam pełny garnek, prawie z górka. Dlaczego zrobiłam tak dużo? Ano dlatego, ze topierwsza w tym roku botwinka u nas. Wczoraj przyszliśmy tu przed południem i była jedna wielka siekanina – buraki, ziemniaki, marchewka, a do lanczu morze dyni i batatów. Gdyby nie fakt, że w sobotę cudowna siostra zajęła się moją siekającą ręką, teraz pewnie już bym jęczała że pobolewa. A tak – jest sprawna po fizjoterapii i nie żałuję, że siedziałam przez pół godziny jedynie w bieliźnie, ale za to z masą igieł wbitych w ramię. Efekt jest spektakularny za co jeszcze raz dziękuję, Ewciu 😍
A Was już dłużej nie trzymam w niepewności i przedstawiam całą dzisiejszą lanczową trupę, przypominając, że cena 21 złotych obejmuje tylko drugie danie, że zupa kosztuje oddzielnie 8 złotych i że ńie sprzedajemy gotowych zestawów:
- botwinka z jogurtem, koperkiem i szczypiorkiem (na ciepło)
- kokosowe curry z dyni i batatów, ze szpinakiem, orzeszkami ziemnymi kolendrą i ryżem basmati
- tarta że szparagami, cheddarem i pestkami słonecznika
- sbriciolata z czarnymi porzeczkami i ricottą.