Jeśli zastanawiacie się, czy kupić samochód, lepiej zainwestujcie w taki w jak najlepszym stanie, który będzie Wam służył jak najdłużej. Przyszłość odbiorców rynku samochodowego nie rysuje się w jasnych barwach – prawdopodobnie już niedługo w cenie 50000 złotych będzie można jedynie kupić te jednoosobowe elektryczne pierdzikółki, które czasem widać na ulicach. Takie obudowane skutery, którymi oczywiście ci pomysłowi będą przewozić choćby i szafy z Ikei. Samochody staną się prawdopodobnie takie drogie, ze będzie na nie stać najbogatszych, a reszta będzie je wypożyczać z korporacji. A w korporacji jak to w korporacji – będą punkty karne, będą bany, będzie życie w strachu żeby tylko nie zarysować, bo trafi się na czarną listę. Ta wizja wydaje mi się wielce prawdopodobna i jest to wizja blackmirrorowa. Ale ten świat pokazuje, źe brytyjski serial go trochę przegonił. Ja już przyzwyczaiłam się do myśli, ze naszą i20-tką będziemy popylać jeszcze co najmniej kilkanaście lat. Z reszta sprawdzałam i okazało się, że po czterech latach użytkowania mogłabym go sprzedać tylko troszeczkę taniej, niż go kupiłam – tak od tamtej pory wystrzeliły ceny. Nadzieja w sprawnej i komfortowej komunikacji zbiorowej.
A teraz hop do menu, oczywiście nie zaczął nagle się rozciągać:
- krem pomidorowy z oliwą
- quesadilla z serem, szynką, cukinią, kukurydzą i sałatą z winegretem
- tarta szparagowa z oliwą truflową i serem grana padano
- ciasto drożdżowe z rabarbarem, truskawkami, orzechami włoskimi i kruszonką.