Dziesiąta trzydzieści minęła, a tu wciąż pustota? To niechybny znak, że ranek był pracowity. Taki właśnie ów ranek jest – spora produkcja i sporo głodnych ludzi od samego otwarcia. No ale powoli się ogarniam – zaraz posiekam kolendrę, a małżonek kończy obierać jajka. Dzień będzie trudny, bo temperatury dają się we znaki, ale u nas możecie dziś schłodzić się chłodnikiem i klimatyzacją. Zapraszamy zatem, a nasze menu kształtuje się następująco:
- chłodnik z botwinki z jajkiem – chłodnik kosztuje dziewięć złotych, do czego nabuntowała mnie Pani Agnieszka, która uważa, że taki dobry i pracochłonny chłodnik nie powinien kosztować ośmiu złotych (to jej słowa!), a na mieście chłodniki kosztują zupełnie inne pieniądze 🙂
- chili con carne z wołowiny, z papryką, fasolą, grillowaną tortillą, kwaśną śmietaną i świeża kolendrą
- tarta szparagowa z serem dobbiaco i pomidorami malinowymi
- sernik nowojorski z musem malinowym.